Pierwsza połowa dla żartów
Początek meczu wyglądał tak, jakby gospodarze jeszcze nie nabrali sił po zakończonym dogrywką wtorkowym meczu Pucharu Polski z Górnikiem Zabrze. Ale przecież Warta wówczas też grała swój mecz i to w odległym Białymstoku, więc miała prawo być równie zmęczona. Jednak to właśnie ekipa Dawida Szulczyka pierwsza ruszyła do ataków i już w 9. minucie przyniosły one efekt bramkowy.
Maciej Żurawski lubi strzelać bramki przy ul. Twardowskiego w Szczecinie. Przecież robił to od czasu, gdy zaczął stawiać pierwsze piłkarskie kroki. W lutym tego roku wychowanek Pogoni trafił pięknym strzałem do siatki swego byłego zespołu uderzając wolejem spoza pola karnego. Dał wówczas prowadzenie Warcie, ale tamten mecz zakończył się wynikiem 3:1 dla gospodarzy. Tym razem pomocnik warciarzy wykorzystał doskonałą centrę Konrada Manuszewskiego, wyprzedził w polu bramkowym Leonarda Kutrisa i głową umieścił piłkę w siatce Valentina Cojocaru.
W 21. min powinien być remis, ale Fredrik Ulvestad nie wykorzystał podania Kutrisa. Norweg wprawdzie strzelił nie do obrony, ale piłka odbiła się od poprzeczki i wyleciała tuż przed linię bramkową. Norweski pomocnik miał jeszcze jedną dogodną okazję do zmiany wyniku, ale jego strzał z ostrego kąta zablokowali obrońcy gości.
Obie drużyny walczyły do samego końca!
W przerwie Jens Gustafsson wprowadził na boisko Lukę Zahovica i Mariusza Fornalczyka dając do zrozumienia, że zdecydowanie stawia na ofensywę. Na efekty długo nie trzeba było czekać. Po rzucie rożnym i wybiciu piłki przed pole karne przez piłkarzy gości, dopadł do niej właśnie Fornalczyk. Uderzył z ok. 30 metrów. Po drodze strzał podbił jeszcze Dimitris Stavropoluos i piłka wylądowała w okienku bramki Adriana Lisa.
Po wyrównującym golu Pogoń nabrała animuszu. Miała kilka okazji do zmiany wyniku, w końcu powiększyła dorobek po strzale samobójczym. Na bramkę uderzał Kamil Grosicki, a lot piłki przeciął kolejny były gracz szczecinian Jakub Bartkowski trafiając do własnej siatki.
W 79. min już nikt nie odebrał „Grosikowi” powodów do radości po strzelonej bramce. Pomocnik reprezentacji Polski w polu karnym zabawił się z Dawidem Szymonowiczem i z bliska, przy słupku umieścił piłkę w bramce.
Gdy wydawało się, że rozpędzeni Portowcy mogą nawet rozgromić rywali, dwie minuty po bramce Grosickiego goście zdobyli kontaktową bramkę. Znowu przy centrze źle zachowali się obrońcy Pogoni. Mariusz Malec dał się uprzedzić Stavropoulosowi i Grek strzelił na 2:3. W 90 min. warciarze doprowadzili do remisu. Dario Vizinger prostopadle podał do Kajetana Szmyta, a młodzieżowiec gości wykorzystał sytuację sam na sam z rumuńskim bramkarzem Pogoni, który tego dnia przepuścił bodaj wszystkie strzały skierowane w światło jego bramki.