Atrakcje Szczecina. Krokusy na Jasnych Błoniach to podstawa
Prawie każdy szczecinianin zapytany o to, z czym kojarzy się jemu wiosna w Szczecinie, odpowiada jedno – krokusy.
- A jak inaczej odpowiedzieć? Kocham krokusy, każdemu znajomemu z Polski polecam je zobaczyć. W Szczecinie wyglądają one wyjątkowo, są piękne. To nasz mały symbol i atrakcja, prawie jak Gacek – odpowiada szczecinianka, Daria.
Od kilku dni na Jasnych Błoniach w Szczecinie można podziwiać krokusy. Jednak wiele osób chcąc mieć piękne zdjęcie, wchodzi na trawnik pokryty kwiatami. Nie patrząc, a często je depcząc. Co grozi za niszczenie krokusów?
Zdjęcie szczecińskich krokusów warte kilka tysięcy złotych
Co ciekawe, takie zdjęcia robią nie tylko młodzi, ale też i ci starsi, którzy powinni świecić przykładem.
- Osoba złapana na gorącym uczynku może otrzymać mandat do 500 złotych - tłumaczy st. insp. Joanna Wojtach ze szczecińskiej straży miejskiej. - Obecnie w rejonie Jasnych Błoni pojawia się więcej patroli strażników, którzy dyscyplinują tych, którzy popełniają wykroczenia.
Zakładając, że fotograf odmówi przyjęcia mandatu, sprawa może trafić do sądu. Wtedy się okaże, że zdjęcie szczecińskiego krokusa może być warte nawet 5 tysięcy złotych.
- Często też widzę, jak dzieci biegają wśród krokusów. Zwróciłam ostatnio uwagę jednej mamie, to naskoczyła na mnie, że to tylko kwiaty. Zero szacunku – opowiada Daria.
Tutaj dla rodziców mamy złą wiadomość. Jeżeli dziecko zostanie złapane na niszczeniu krokusów, to rodzic odpowie za jego przewinienia.
Szczecinianie walczą o krokusy na Jasnych Błoniach
Na grupie prezydenta Szczecina, Piotra Krzystka, pojawił się ostatnio post, w którym to pani prosi o zachowanie ostrożności przy krokusach oraz ich niedeptanie.
Internauci oraz sam prezydent zauważyli, że to świadczy tylko o ludziach i poraża go myśl, że do pilnowania krokusów trzeba posyłać ludzi.
- Zgadzam się z tym stwierdzeniem, wyobraża sobie pani, że dorośli ludzie nie rozumieją, że można zrobić zdjęcie z daleka?! Wchodzą w te krokusy, depczą. Dzieci to samo. Sama zwracam regularnie uwagę, ale powoli mnie to męczy – kończy Daria.