Spis treści
- Leśne Wojaże o tym, skąd wzięła się jej pasja do grzybobrania
- Leśne Wojaże i najlepsze historie z grzybobrania. Tak znalazła Lunę
- Leśne Wojaże o rezerwacji grzybów
- Najlepsze miejsce do zbierania grzybów w Zachodniopomorskiem
- Hejt wśród grzybiarzy jest powszechny?
Leśne Wojaże o tym, skąd wzięła się jej pasja do grzybobrania
Leśne Wojaże na Facebooku obserwuje ponad 60 tysięcy osób. Jest też dobrze znana na grupach dla zbieraczy grzybów. Nic dziwnego, jej zbiory są naprawdę imponujące. Skąd wzięła się jej pasja?
- Grzyby zaczęłam zbierać już jako dziecko. Odkąd pamiętam chodziłam na leśne wyprawy po Puszczy Białej na Kurpiach Białych. Z opowiadań wiem, że jako przedszkolak dzielnie kroczyłam z koszykiem po lesie. Moim nauczycielem i mentorem był dziadek, a rodzice skutecznie podtrzymali naszą rodzinną tradycję grzybobrania, także w lasach w województwie zachodniopomorskim - powiedziała szczecin.eska.pl Leśne Wojaże
Jak się okazało, to właśnie dziadek i rodzice zaszczepili w niej pasję do grzybów. Teraz przekazuje ją innym.
- Moją pasję do grzybów zaszczepił we mnie dziadek. Za moich młodzieńczych lat internet nie był popularny, ale miałam dziadka. Człowiek, który był dla mnie, jak magiczna księga. Patrzyłam na niego i czerpałam wiedzę. Wtedy czułam, że wie wszystko i stara się mi to przekazać. Zawsze zabierał mnie na leśne wyprawy po grzyby i zioła. To właśnie dziadek zaszczepił we mnie miłość do przyrody oraz szacunek do natury. Zawsze mi powtarzał, że leki mamy w otaczającym nas świecie na wyciągnięcie ręki. Kochał las, grzyby - skutecznie „zaraził” mnie tą miłością do boru i wypraw grzybiarskich. Aktualnie ja staram się tę wiedzę przekazywać mojej córce i obserwatorom na Facebooku. Jestem grzybiarą na pełny etat oraz miłośniczką lasu. Kilka lat temu postanowiłam założyć profil Leśne Wojaże właśnie po to, aby pokazywać innym piękno natury. Za każdym razem, gdy wkraczam w las, moje pierwsze słowa to - „Grzybki wyskakiwać z ukrycia i witać się ze mną, ale mi to już”. Taki to właśnie ze mnie leśny włóczykij - śmieje się Leśne Wojaże.
Leśne Wojaże i najlepsze historie z grzybobrania. Tak znalazła Lunę
Jak to bywa w leśne, ludzi spotykają śmieszne historie. Leśne Wojaże ktoś wziął... za trupa.
- Kiedyś w lesie robiłam zdjęcia na leżąco i nogi mi wystawały z krzaków. Nagle słyszę głos kobiety. "Heniek ratunku tu trup jest". Wstaję i mówię "matko i córko, gdzie trup?" A ona patrzy na mnie i krzyczy. "Heniek zombie odżyły" - śmiała się Leśne Wojaże.
Najtrudniejsza historia dotyczyła jednak pewnego psa napotkanego w lesie.
- Jedna z moich najtrudniejszych emocjonalnie przygód leśnych miała miejsce w marcu 2019 roku. Wybrałam się wtedy do lasu na wiosenne jadalne grzybki, szyszkówki świerkowe. Usłyszałam szelest choinki i zza nich błysk niebieskiego oka. Pomyślałam, "o nieźle wilk pewnie". I tak zerkałam na koszyk tudzież na te oczy zza gałęzi. Pierwszy pomysł w głowie, "szkoda grzybów. Hmmm. Uciekać czy jak?" Oczywiście trwało to mikrosekundy. Gdy już miałam dać krok, wyłoniła się bestia, patrzyła na mnie tymi hipnotyzującymi oczami. Stała przede mną bez ruchu w odległości dwóch metrów. W głowie miałam myśl - niezła akcja, marzec, środek lasu. Co mnie czeka? Stoimy, jak kowboje, patrząc na siebie. Niech się dzieje, co ma się dziać. Aby przełamać pierwsze lody, rzekłam, "piesku czyj Ty jesteś?". Wtedy zaczęła biec w moim kierunku. Rzuciła się na mnie i radośnie zaczęła lizać. Powiem Ci, że tego dnia trzy godziny chodziłam z nią po lesie. Była przy mnie krok w krok. Na początku myślałam, że komuś coś się stało, że może ona szuka pomocy, by komuś pomóc. Podczas poszukiwań znalazłam miejsce, gdzie była niestety uwiązana i porzucona. Nie wiem, ile chodziła sama po lesie, ale podusie na łapkach miała poździerane do krwi, do tego poraniona łapka, i ślady na szyi po przywiązaniu. Po trzech godzinach podeszłam do auta, co zrobić, wiadomo, biorę ją. Otwieram drzwi do samochodu i mówię - śmiało, wskakuj. - opowiada Leśne Wojaże.
Szukała jej domu, myślałam, że ktoś ją zgubił.
- Historia ma szczęśliwe zakończenie - Luna, bo tak jej dałam na imię, jest najlepszym prezentem od lasu. To moja wierna towarzyszka aktualnych grzybiarskich wypraw. Nie boi się lasu i jest fantastycznym tropicielem grzybów - to prawdziwa grzybiara. Szczególnie szybko znajduje kurki! - opowiada Leśne Wojaże.
Leśne Wojaże o rezerwacji grzybów
We wrześniu 2024 sieć obiegło informacja, że w lasach pojawiają się rezerwacje grzybów. Postanowiliśmy zapytać naszą rozmówczynię, czy coś takiego przytrafiło się też jej.
- Osobiście tylko raz trafiłam na taką karteczkę. Jednak po rezerwacji pozostały tylko ucięte trzony wraz z dopiskiem na kartce: "Przepraszam, musiałem. Miałem ochotę na kanie". Takie karteczki niestety nie mają mocy. Każdy grzyb czeka na swojego znalazcę. Grzyby to dobro ogólnodostępne, zatem rezerwacja nie obowiązuje. Zasada jest jedna. Kto pierwszy, ten lepszy. Karteczki to taki żart grzybiarzy - śmiała się nasza rozmówczyni.
Najlepsze miejsce do zbierania grzybów w Zachodniopomorskiem
Internauci szczecin.eska.pl już wskazali najlepsze miejsca na grzyby w Zachodniopomorskiem. Jak się okazuje, Leśne Wojaże ma swoje ulubione niedaleko Koszalina.
- Większość grzybiarzy ma w swojej kolekcji nie tylko kosze wiklinowe, ale także swoje ukochane leśne zagajniki, wrzosowiska. Ja jako pasjonat i częsty bywalec boru mam je także. Moim ulubionym i pewnym miejscem na zbieranie grzybów jest teren położony wokół jeziora Hajka w województwie zachodniopomorskim. Od kilkudziesięciu lat skutecznie się wzajemnie poznajemy i sądzę, że mogę śmiało powiedzieć, że tworzymy fajny duet, ja i las. Przez lata kroczenia po jego zakamarkach znam go dosyć dobrze. Wiem dokładnie, w jaki zagajnik wejść, aby mieć konkretny gatunek grzybów. Jeśli idę na moją ulubioną drogę brzozową, z reguły wychodzę z koszem pełnym koźlarzy. Jeśli poszukuję borowików, udaję się na ulubioną polankę z wrzosami, na wrzosowiska. Na obrzeżach lasu sosnowego zawsze czekają na mnie rydze. Warto poznać symbiozę drzewa z grzybem, bo dzięki temu możemy być pewni, że znajdziemy tam konkretny gatunek grzybów. Mikoryza to nic innego jak współżycie korzeni z grzybnią. Dlatego, aby znaleźć pieprznik jadalny (kurki) warto udać się w las iglasty i mieszany. U mnie pieprznik jadalny upodobał sobie zagajniki bukowe - opowiedziała Leśne Wojaże.
Kobieta zaznacza, że ciągle się dokształca. Preferuje papierowe atlasy, a nie aplikacje, bo często one wprowadzają w błąd. Zbiera grzyby typowe pod porę roku.
- Można powiedzieć, że jestem grzybiarą na pełny etat, bo grzyby przez cały rok. Posiłkuję się głównie na wiedzy przekazanej przez dziadka oraz na tej zdobytej przez siebie przez lata. Jest też złota zasada grzybiarza. Brzmi ona tak "zbieramy tylko pewne gatunki te, których jesteśmy pewni na 100%". Oczywiście w razie niepewności można szukać informacji na temat danego gatunku poprzez wyszukiwarkę, czy grupy w których są pasjonaci, ale niech ta informacja będzie dla nas pogłębieniem wiedzy. - śmiała się Leśne Wojaże.
Hejt wśród grzybiarzy jest powszechny?
Na wielu grupach widać też, że atmosfera potrafi być nerwowa. Niektórzy niemiło odnoszą się do siebie nawzajem. Potrafią skrytykować nawet za zbyt duże zbiory. Czy Leśne Wojaże spotkała się z hejtem wśród grzybiarzy?
- Nie odczuwam hejtu ze strony grzybiarzy. Może skutecznie się kamuflują (śmiech). A tak poważnie uważam, że grzybiarze to osoby bardzo wrażliwe, kochające las i jego dary. Większość z nich dba o naturę - często spotykam ich nie tylko z koszem grzybów, ale także z workiem zebranych śmieci. Na swojej stronie zachęcam każdego, aby dzielił się z innymi swoimi zbiorami na zdjęciach. Tworzymy już całkiem sporą rodzinę. Co prawda wirtualną, ale po latach prowadzenia strony ogromna część z nich jest mi dobrze znana. Czasami jedynie pojawiają się pojedyncze komentarze z zapytaniem, co robię z taką ilością grzybów? Nie odbieram, tego absolutnie jako atak, czy hejt. Zawsze szczerze odpowiadam, że lubię dzielić się z innymi zbiorami, szczególnie mam tu na myśli te osoby, które już nie mają sił, aby iść na wyprawy leśne. Grzyby także suszę dla całej rodziny rozsianej po całym świecie. Nie ma chyba piękniejszego zapachu zimą, gdy się sięga po suszone okazy. Jednak mają też w sobie spore ilości wody, aby otrzymać 1 kg suszonych grzybów potrzeba średnio około 12 kg grzybów świeżych. Zatem, żeby obdarować innych, trzeba się sporo nadźwigać. Resumując grzybiarze to świetna społeczność. Często wśród nas słyszymy, że grzybiarze w lesie, witając się mówią, "tutaj nic nie ma!". Aczkolwiek ja mam miłe doświadczenia, bo każdy mówi sobie dzień dobry - podsumowała Leśne Wojaże.