Portugalski eksperyment
Fernando Santos zadebiutował w roli trenera 24 marca 2023 roku. Po wielkich oczekiwaniach nastąpiło... wielkie rozczarowanie. Reprezentacja Polski pod wodzą Santosa przegrała z Czechami zaczynając najgorszą kampanię eliminacji do mistrzostw Europy od niepamiętnych czasów.
Santos większe emocje wzbudzał poza boiskiem, aniżeli jako trener kadry. Media donosiły, że Portugalczyk słabo znosi zimno, a na meczu pomiędzy Lechem Poznań i Wisłą Płock pojawił się... przykryty kocykiem! Santos nie potrafił powiedzieć słowa po polsku, a jego angielski pozostawiał dużo do życzenia. W komunikacji z piłkarzami miał pomagać Grzegorz Mielcarski, ale sam trener nie wiedział, jaka jest dokładnie jego rola w sztabie.
Początkowe problemy miały zostać rozwiązane po skromnych, aczkolwiek wygranych z Albanią i Niemcami. Wtedy jednak rozpoczął się prawdziwy koszmar. Polacy przegrali z Mołdawią 2:3, po tym, jak do połowy prowadzili 2:0. Santos na konferencji prasowej robił kwaśne miny, które szybko stały się materiałem na memy.
Wygrana z amatorami z Wysp Owczych w niczym nie pomogła. Piłkarze byli cały czas tak samo zblazowani, a Santos tak samo unikał mediów i... działaczy PZPN. W końcu przyszedł dzień sądu. Polacy przegrali z Albanią i jasne stało się, że musiała polecieć głowa. Fernando Santos ustalił warunki rezygnacji z Cezarym Kuleszą 13 września, a więc niespełna pół roku po podpisaniu kontraktu z reprezentacją. To jeden z najkrótszych okresów prowadzenia polskiej kadry w historii.
Jak zapamiętamy Santosa?
Fernando Santos miał zaproponować nowy styl, który różniłby się od ultradefensywnej strategii proponowanej przez Czesława Michniewicza. Portugalczyk zawiódł jednak po całej linii, wystawiając w ostatnim meczu z Albanią... pięciu obrońców, wciąż przegrywając 0:2.
Czy polsko-portugalski romans miał większy sens? Niektórzy uważają, że z piasku bicza nie ukręcisz, a Santos nie miał po prostu odpowiednich zawodników do lepszej gry. Jak w takim razie uzasadnimy dojście do ćwierćfinału mistrzostw świata w Katarze przez tę samą drużynę prowadzoną przez Czesława Michniewicza?
Brak motywacji, słaby kontakt z zawodnikami i zerowa wizja zespołu - tak można podsumować pół roku Santosa w Polsce. Co pozostanie nam po tym czasie? Historyczne porażki... oraz memy!