Dramat w Dziwnówku. Morze rozdzieliło braci
Tragedia, która rozegrała się w Dziwnówku wstrząsnęła całą Polską. Ciało nastolatka, którego zabrało morze zostało zauważone przez świadków przy brzegu w Niechorzu. Na miejsce natychmiast skierowane zostały służby ratunkowe, lekarz, który przybył na miejsce stwierdził zgon. Potwierdzono również, że to chłopiec, który poszukiwany był poprzedniego dnia.
Warunki pogodowe, które panowały w poniedziałek 28 lipca nad polskim morzem w regionie Dziwnówka były trudne. Chłopca, który zniknął pod wodą poszukiwali ratownicy, którzy utworzyli tzw. łańcuch życia i przeszukiwali pas przybrzeżny. Działania zostały przerwane i wznowione we wtorek rano, przeszukiwano wówczas linię brzegową. Ratowników wspomagały jednostki OSP Kołczewo, grupa poszukiwawcza "Cyklon" oraz lokalne służby SAR.
Ciało chłopca zostało zauważone przez świadków przy brzegu w Niechorzu. Na miejsce natychmiast skierowano służby ratunkowe. – Morze wyrzuciło ciało blisko brzegu. Służby podjęły je na brzeg. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon – poinformowała Państwowa Straż Pożarna z Gryfic. Na miejscu działały dwa zastępy straży pożarnej.
Tragedia nad polskim morzem. Ratownicy opowiadają o dramatycznej chwili
Do bezpośrednich świadków zdarzeń w Dziwnówku dotarli reporterzy programu "Uwaga". Opowiedzieli oni o momencie, w którym zauważyli chłopca w wodzie:
Jak zobaczyłem, że jeden chłopak ma problemy – wołał pomocy, chwyciłem go więc za rękę, ale przykryła nas fala. Powiedziałem: „Właź na falochron” i wszedł na niego, a ja wypłynąłem z wody, bo ciężko się płynęło. Drugiego chłopaka nie było widać - mówi w rozmowie z reporterami "Uwagi" świadek zdarzenia, Maciej Radziszewski, strażak OSP w Gądkowie Wielkim.
Jedna z ratowniczek opowiedziała o rozmowie z chłopcem, który wydostał się na brzeg:
Podeszłam do chłopaka siedzącego na piachu i zapytałam, jak ma na imię, powiedział, że Patryk. Miał silne zadrapania na ramionach, przedramionach i udach oraz brzuchu. Powstało to od trzymania się falochronu. Chłopak powiedział, że wszedł z bratem do wody i silna fala zmyła ich na falochron. Patryk złapał za kołki i przytrzymał się ich, a jego brat przekoziołkował przez falochron razem z falą. Uderzył po drugiej stronie o taflę wody i zniknął bratu z pola widzenia - opowiada reporterom "Uwagi" Jagoda Krawczyk, ratowniczka.
