Pogoń Szczecin

Rollercoaster emocji na Karłowicza. Pogoń wygrywa z Cracovią

Pogoń i Cracovia to rywale od dobrych kilku dekad. Nic dziwnego, że zainteresowanie meczem było wysokie, a na stadionie pojawiło się ponad 17 000 kibiców! Podczas naszej ostatniej rozmowy Kamil Grosicki obiecał zwycięstwo nad Pasami. Czy tak się stało?

Złota noga Bichakchyana

Pogoń rozpoczęła ten mecz z licznymi osłabieniami. W podstawowym składzie zabrakło m.in. Stipicy, Zahovica czy Almqvista. Trener Jens Gustafsson postawił na odważne rozwiązania i zadecydował, że to Aleksander Gorgon pojawi się na pozycji napastnika. Niestety Cracovia zaskoczyła Pogoń już w 3 minucie meczu, kiedy pięknym strzałem popisał się Mateusz Bochnak i pokonał broniącego od pierwszej minuty Bartosza Klebaniuka. Było 0:1 dla Cracovii.

Po utracie bramki Pogoń starała się uspokoić grę i stopniowo zagrażać Cracovii atakami pozycyjnymi. Akcje wychodziły głównie z lewej strony boiska, gdzie współpracowali ze sobą Koutris i Grosicki. Zaowocowało to niebezpieczną sytuacją w 12 minucie spotkania, kiedy nieznacznie przestrzelił Mateusz Łęgowski. Chwilę później swojej szansy nie zmarnował jednak Leonardo Koutris, który mocnym strzałem posłał piłkę pod poprzeczkę. Znów mieliśmy remis!

Kiedy wydawało się Pogoń będzie chciała chwilę odetchnąć po remisie, okazało się, że Portowcy zaatakowali całą parą. Minutę po golu Koutrisa, piłkę przejął Vahan Bichakchyan i swoją legendarną lewą nogą posłał piłkę do siatki. W lekko ponad kwadrans padły aż trzy bramki!

Pogoń nie zwalniała i w 22 minucie mogła podwyższyć wynik. Wszystko za sprawą świetnej wrzutki Bichakchyana, która spadła na głowę Gorgona. Piłka nieznacznie minęła lewy słupek bramki Niemczyckiego. Na kolejną groźną szansę Pogoń wypracowała dopiero 10 minut później, kiedy piłka trafiła do nieupilnowanego Sebastiana Kowalczyka. W górze była jednak chorągiewka sędziego liniowego.

Pogoń kompletnie zdominowała Cracovię i nie dawała Pasom dostać się pod bramkę Klebaniuka. Portowcy mieli okazję dobić gości w 36 minucie, kiedy sam na sam z Niemczyckim znalazł się Kamil Grosicki. Lider Pogoni niestety trafił wprost w bramkarza Cracovii. W pierwszej połowie meczu Pogoń zdołała utrzymać prowadzenie i zdawała się odnaleźć swój rytm. Przyjemnym akcentem były race odpalone przez kibiców zaraz przed gwizdkiem na przerwę.

Zwycięstwo w ostatniej chwili!

Druga połowa zaczęła się naprawdę intensywnie. Przed swoimi szansami stanęli m.in. Grosicki czy Bichakchyan. Niestety niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i w 55 minucie Cracovia doprowadziła do wyrównania po stałym fragmencie gry i uderzeniu Janiego Atanasova.

Pogoń starała się szybko odpowiedzieć i w 57 minucie miała do tego okazję podczas rzutu wolnego. Piłkę nad poprzeczkę przeniósł jednak dobrze dysponowany tego dnia Mateusz Łęgowski. Chwilę później mocnym strzałem na bramkę strzelał Aleksander Gorgon, ale nie zdołał pokonać solidnego Niemczyckiego.

Pogoń oddawała kanonadę strzałów na bramkę Cracovii, ale żaden z nich nie mógł wpaść do siatki. Najbliżej tego był Kamil Grosicki, który w 62 minucie w sprytny sposób próbował zmieścić piłkę przy prawym słupku. Niestety i ta próba okazała się niecelna.

W 72 minucie zdawało się, że Pogoń musi wyjść na prowadzenie. Rozegrany po ziemi rzut rożny przez Bichakchyana znalazł swojego adresta w postaci Grosickiego. Ten jednak minimalnie spudłował. Frustracja na trybunach stadionu im. Floriana Krygiera była coraz mocniej wyczuwalna.

Pod koniec meczu to Cracovia miała szansę na podwyższenie wyniku. Fatalny błąd popełnił Klebaniuk, który przepuścił piłkę między palcami. Do niej doskoczył Konoplyanka, który jednak przestrzelił! Piłkarze Cracovii mogli pluć sobie w brodę, bo w 88 minucie później po kontrze gola dla Portowców zdobył Gorgon! Tym samym Pogoń zdołała po ciężkim, ale świetnym meczu pokonać Pasy. Obietnica Kamila Grosickiego została dotrzymana.