XX-wieczny Betonowiec
Statek nosi nazwę "Ulrich Finsterwalder" i jest to imię i nazwisko jego pomysłodawcy i konstruktora. Dziewięćdziesięciometrowy kadłub z betonu spoczywa na Jeziorze Dąbie i jest pamiątką po okresie II wojny światowej. Pamiątką niechlubną gdyż pozostawioną przez III Rzeszę. Ale dlaczego Niemcy budowały okręty z tak ciężkiego i nieprzyjaznego dla wody materiału? Powód był prozaiczny. W późniejszych latach wojny, kiedy przemysł zbrojeniowy osiągał swoje maksimum wydajności zaczęło brakować materiałów, głównie stali. Z tego też powodu utworzony został specjalny komitet do wszczęcia prac nad nowym typem kadłubów do wojennych okrętów. Tak powstał właśnie m.in. słynny betonowiec. Z przeznaczenia był tankowcem, długim na 90 metrów, szerokim na 15 metrów oraz o 6,5-metrowym zanurzeniu. W armii niemieckiej służył mniej niż rok. Dziewiczy rejs miał miejsce w sierpniu 1944 roku, a jego zbombardowanie i zatopienie przez aliantów nastąpiło w marcu 1945 roku, na chwilę przed zakończeniem wojny. Następnie w końcówce lat siedemdziesiątych został wyłowiony i dziś służy jako atrakcja turystyczna.
Graffiti na Betonowcu
Posłużył również jako płótno dla farby w sprayu. Nie wiadomo kto, kiedy i dlaczego postanowił "ozdobić" zabytek jaskrawoniebieskim napisem i malunkiem na kadłubie. Niewątpliwie jest to akt wandalizmu, choć nie da się ukryć, że kultura grafficiarska pozwala na dodawanie charakteru miastom i obiektom. Jak jest w tym wypadku? Graffiti nieco psuje obraz ogromnego kadłuba, który w swojej surowej formie i konstrukcji przypominał o czasach wojny. Malunek można zauważyć na opublikowanym kilka dni temu filmie z drona, na kanale YouTube Dronoujście - Świnoujście Dronem. Autor postanowił ukazać z różnych perspektyw wyłowiony okręt i na kilku ujęciach można dojrzeć niebieski "fresk". Obiekt posiada dużą wartość historyczną i z pewnością należałoby mu oddać szacunek, choćby ze względu na unikatową konstrukcję. Zdobienie go graffiti w takiej formie i kolorach wydaje się być bardzo niepasującym pomysłem.