- Badanie przeprowadzono w czwartek w Pomorskim Uniwersytecie Medycznym w Szczecinie na zlecenie Prokuratury Rejonowej w Kołobrzegu, prowadzącej śledztwo w tej sprawie.
- Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Koszalinie, Ewa Dziadczyk poinformowała, że „sekcja nie wskazała przyczyny śmierci dziecka”.
Biegły wykluczył udział osób trzecich
– Nadal przyczyna jest nieznana. Biegły wykluczył o tyle działanie osób trzecich, że dziecko nie miało żadnych widocznych obrażeń, które ktoś by mu zadał lub doszłoby do nich na skutek upadku – powiedziała Ewa Dziadczyk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
Dodała, że w tym przypadku konieczne będą dalsze badania, w tym histopatologiczne i toksykologiczne.
– Biegli dokładnie określą ich zakres. Ale już wskazali, że będzie on bardzo szeroki. Materiał do nich został pobrany. Na wynik trzeba będzie poczekać kilka tygodni” – podkreśliła Ewa Dziadczyk.
Prokuratura zaznaczyła, że kolejne działania w śledztwie będą uzależnione od rezultatów tych badań.
Dziewczynka zmarła w 20 października 2025 roku przed południem w budynku przy ul. Bajecznej w Kołobrzegu. Rodzice powierzyli ją pod opiekę małżeństwa prowadzącego działalność dziennego opiekuna, zajmującego się dziećmi w wieku żłobkowym.
Dziewczynka zasnęła po powrocie ze spaceru
Według relacji opiekunów, po powrocie ze spaceru dziewczynka zasnęła, a w pewnym momencie zaczęła sinieć i przestała oddychać. – „Zauważyła to opiekunka, zaalarmowała służby i zaczęła reanimować dziecko” – przekazała prokuratura.
Kołobrzeska policja podała, że pierwsi na miejscu pojawili się strażacy, którzy przejęli resuscytację. Wezwano również śmigłowiec LPR, jednak pomimo podjętych działań, dziecku nie udało się przywrócić funkcji życiowych. Zmarło na miejscu zdarzenia.
Rzecznik kołobrzeskiego urzędu miasta, Michał Kujaczyński, wyjaśnił, że działalność dziennego opiekuna była legalnie zarejestrowana pod wskazanym adresem i wpisana do miejskiego rejestru.
– Zgodnie z wnioskiem może sprawować opiekę maksymalnie nad pięciorgiem dzieci – mówi Michał Kujaczyński.
Prokuratura sprawdza, czy punkt ma zezwolenia, a opiekunowie właściwie zajmowali się dziećmi
Prok. Dziadczyk poinformowała, że w chwili tragedii w budynku przebywało 12 dzieci. Opiekunka tłumaczyła, że część z nich to dzieci znajomych, dla których organizowała bal. Prokuratura bada obecnie, czy ta sytuacja mogła zagrażać zdrowiu i życiu powierzonych jej dzieci, na jakich zasadach prowadzona jest działalność, ilu opiekunów ją prowadzi oraz czy posiadają wymagane zezwolenia i certyfikaty.