Pierwsza Komunia Święta 2024 oczami fotografa. Rodzice każą, ty słuchasz
Adrianna jest fotografką od lat. Specjalizuje się w fotografii komunijnej i ślubnej. Jak nam opowiada, z roku na rok rodzice stawiają coraz większe, a nawet dziwniejsze wymagania. Jeden z ojców uznał, że Adrianna będzie na każde zawołanie i tak przekazał jej współpracownikowi.
- Na przyjęcia po komunii fotograf czasem przyjeżdża, aby uwiecznić rodzinę z komunikantem. Zwykle mamy harmonogram gdzie, do kogo i w jakiej kolejności przyjechać. Jakież było zdziwienia mojej córki, gdy nagle zadzwonił pan, u którego na przyjęciu miała być za godzinę z żądaniem: "Niech Pani do nas przyjedzie jak najszybciej". Ja na to: "Byliśmy umówieni za godzinę". A pan na to: "Ale trzeba teraz, bo szwagier wkur**** chodzi przed lokalem, impreza się nie klei, bo powiedziałem, że wódkę na stół postawie, jak fotograf zdjęcia zrobi". Cóż siła wyższa zmieniliśmy harmonogram - napisał Tadeusz, współpracownik Adrianny.
Stanisław fotografuje również przyjęcia komunijne, ale i uroczystości w kościele. Jedna z mam miała zaskakującą dla niego sugestię.
- Moja córka z dwiema koleżankami podjedzie pod kościół LIMUZYNĄ I NIECH PAN TO UJMIE NA KAMERZE. Ja na to, że ulica przed kościołem jest wąska, że będzie tłok i nie pomoże nawet pomysł z otwartym szyberdachem, przez który dziewczynki wystawią głowy i pomachają. "Nic się pan nie martw"- odrzekła na to mama - opowiada Stanisław.
Jak się okazało, miał rację.
- I było tak, jak ja mówiłem. Limuzyna nie dojechała nawet przed kościół. Nie dało się skręcić, bo była za długa... Zatarasowała cały ruch. Dziewczynki i mamusie ze wściekłymi minami, szły na piechotę, przepychając się wśród innych uczestników uroczystości. Nie poprawiło mi humoru moje machanie na powitanie - podsumował Stanisław.
Pierwsze Komunie Święte oczami fotografów. Komunikanci też potrafią pokazać swoje
Adrianna podzieliła się z nami też "zabawną historią" z przyjęcia małego komunikanta. Jak się okazało, drogie prezenty to nic nowego, ale to, co się stało później...
- Prezent komunijny quad - najdroższy, jaki był osiągalny na rynku, został zaprezentowany w lokalu, gdzie było przyjęcie. Efekt tego taki, że goście musieli opuścić salę na kilka godzin, bo trzeba było ją przewietrzyć - powiedziała Adrianna.
Maciej fotografuje dopiero od kilku lat, ale zdarzyła się też jemu ciekawa sytuacja.
- Przyjęcie komunijne na 80 osób z DJ-em, pokazem sztucznych ogni pieczoną świnką. Tylko bez głównego bohatera, który po mszy tak był spragniony słodyczy, że zaczął od lodów i skończył na lodach, wymiotując na zapleczu - powiedział Maciej.
Pierwsze Komunie Święte oczami fotografów. Ksiądz pokazał "rogi'
Jak się okazuje, w kościołach też potrafią dziać się małe skandaliki.
- Wiejski kościółek. Proboszcz dziękuję po zakończeniu mszy za udział w uroczystości. Kościelnemu, pani organistce "za te ładne nutki i za te, co się wymknęły spod kontroli", siostrom zakonnym za pomoc i rodzicom dzieci komunijnych za - tu spojrzał na ołtarz z darami od wiernych - "ZA TĘ CIENKĄ KOPERTĘ". Rodzice prosili, aby tego nie wycinać z materiału wideo podczas montażu - opowiada Stanisław.
Maciej podzielił się też swoją historią, gdzie jeden z komunikantów nie wytrzymał, a ksiądz śmiesznie zareagował.
- Nie wiem, czy to ze stresu. Ale nagle mały chłopiec zwymiotował, a siedział w pierwszym rzędzie. Ksiądz nagle zamilkł, spojrzał przed siebie, to na wikarego i do mikrofonu. "No ja tego sprzątać nie będę, zapraszam mamę chłopca to czyszczenia" - powiedział Maciej.
Warto zaznaczyć, że to przykładowe historie fotografów i nie świadczy to o tym, iż każda komunia jest pełna absurdów.