Szczecinianie reagują na „paragon grozy”
W komentarzach na Facebooku od razu pojawiła się dyskusja. Komentowali nie tylko zwykli mieszkańcy, ale również lokalni politycy.
- Nie ma co się dziwić. Szalejąca inflacja uderza w przedsiębiorców, a ci żeby przerwać muszą podnosić ceny. Takie są efekty 7 lat rządów PiS.* - napisał Stanisław Kaup, działacz Młodych Demokratów.
Pojawiło się także sporo wypowiedzi dotyczących nieporozumienia, jakim jest sprzedaż jedzenia na „gramy”.
- Czy nie można zrobić określonych porcji szaszłyka? Np. mała o wadze 200g i duża o wadze 400g i podać cenę za porcję? Lub jakkolwiek inaczej, ale żeby te porcje były określone z góry i ich ceny także. Poza tym pytanie kiedy ważony jest szaszłyk. Czy przed przyrządzeniem, czy po, a to może mieć znaczenie. No i tak naprawdę klient nie ma możliwości zweryfikowania wagi. Owszem, nie ma obowiązku kupowania, ale jak już ktoś oferuje jakąś usługę i znajdzie się chętny, to niech to będzie zorganizowane tak, że nie ma niespodzianek i wątpliwości – napisał pan Paweł.
Wiele komentarzy wprost zareagowało, że wystarczy patrzyć na ceny, zapytać, ile waży porcja oraz obliczyć.
- Przecież jest cennik to ciężko rzucić okiem? A później takie tytuły "paragon grozy" – napisała pani Karolina.
Polecany artykuł:
Jarmark Szczeciński: skąd podwyżki cen?
Wystawcy wprost komentują, to wszystko wina podwyżki cen u dostawców, a nie ich wymysł. Warto zauważyć, że nawet w zwykłym sklepie można zauważyć sporą podwyżkę cen mięsa oraz niektórych warzyw. Co za tym idzie, wszystkie mięsne dania są droższe niż rok temu. Wzrósł także koszt korzystania z energii elektrycznej, co podwyższa też ceną za dany produkt.
Eksperci ostrzegają, że będąc w szale zakupowym, często nie patrzymy na ceny, tylko bronimy się „magią świąt”. W związku z tym później widzimy astronomiczne ceny za rzeczy na m.in. jarmarku.
*Zachowano oryginalną pisownię komentarzy.
Polecany artykuł: