Australijski żeglarz spędził 2 miesiące dryfując po Pacyfiku
Łódź Shaddocka zaginęła ponad 2 miesiące temu, po wypłynięciu z portu La Paz w Meksyku. Australijczyk kierował się w stronę Polinezji Francuskiej, kiedy na oceanie rozpętał się sztorm. Połączenie wichury i fal kompletnie zdemolowały łódź żeglarza, niszcząc przy tym elektronikę zamontowaną na statku. Shaddock nie był w stanie wezwać pomocy - pozostało mu jedynie dryfować u wybrzeża Meksyku i czekać na ratunek.
Ten nadszedł po ponad 2 miesiącach czekania. W tym czasie Tim oraz jego piesek Bella żywili się jedynie surowymi rybami oraz deszczówką. Na szczęście parę rozbitków dostrzegł kuter rybacki płynący po Pacyfiku.
- Podobało mi się przebywanie na morzu. Kiedy warunki stawały się trudne, wiedziałem, że muszę przetrwać. Kiedy zostałem uratowany, czułem, że chcę żyć. Jestem bardzo wdzięczny - mówił na konferencji prasowej w Meksuku Shaddock
Jak udało się przetrwać Shaddockowi?
Sprawa Shaddocka momentalnie stała się tematem numer jeden australijskich mediów. Komentatorzy porównują go do Robinsona Cruzoe lub Toma Hanksa w filmie "Cast Away - poza światem". Profesor psychologii Mike Tipton zauważył, że obecność psa Belli mogła bardzo pomóc Timowi. Jego przetrwanie określił jako mieszankę "umiejętności i szczęścia".
Shaddocka uratowały surowe ryby, pływające u wybrzeży Meksyku. Żeglarz opisuje je jako "sushi", ale zaznacza, że ich złapanie wcale nie było łatwe:
- Było ich mało, ale to wystarczyło. Wciąż jestem bardzo chudy. Kiedy zostałem uratowany przez rybaków, całą drogę powrotną spędziłem na jedzeniu - śmieje się Shaddock
Żeglarz zaznacza, że to jednak Bella wykazała się największą odwagą. I jak tutaj nie twierdzić, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka?
Polecany artykuł: