
Krokusy na Jasnych Błoniach to jedna z największych atrakcji Szczecina
Krokusy zakwitły w Szczecinie! Taka informacja obiegła lokalne media społecznościowe. Szczecinianie od razu tłumnie (a i sprzyjała pogoda) ruszyli na spacery. Problemy jednak pojawiły się na Jasnych Błoniach zaczęto jak co roku deptać krokusy.
- Od kilku lat już powtarzamy, że krokusy są do podziwiania, a nie deptania. Nie każdy chce tego słuchać. Niektórzy robią sobie sesje fotograficzne, niestety na kwietnych kobiercach, dlatego delegowaliśmy patrole do południa i po południu. Wykonaliśmy już 22 kontrole i będziemy do końca kwitnienia krokusów tam przebywać. Oczywiście w obecności umundurowanego strażnika jest trudno takie wykroczenie wykryć, bo wszyscy w popłochu uciekają, albo po prostu nie wchodzą na te kwietniki. Należy pamiętać: to jest niszczenie zieleni, zatem mandat wynosi do 500 złotych, a w przypadku odmowy jego przyjęcia sprawę możemy skierować do sądu, a sąd może nie być już tak łaskawy, bo może orzec karę nawet do 5 tysięcy - mówi w rozmowie z SE.pl rzeczniczka szczecińskiej straży miejskiej, st. insp. Joanna Wojtach.
Niestety mimo to, wielu mieszkańców wchodzi w kwietniki, aby zrobić piękne zdjęcia. Mieszkańcy na to coraz częściej reagują i zwracają uwagę "wandalom".
- Tylko dziś zwróciłam dwa razy uwagę ludziom tu na Jasnych Błoniach. To samo dzieje się na Wałach Chrobrego - powiedziała szczecin.eska.pl pani Jagoda.
Jak mówi za to pan Jarosław, ludzie różnie reagują na zwrócenie uwagi.
- Na Jasnych Błoniach wiele osób puszcza luzem swoje psy. A zwierzak jak to zwierzak, wchodzi i nie patrzy. Za to ich właściciele mają wszystko gdzieś. Dziś zwróciłem uwagę kobiecie, której golden wbiegł jak walec w krokusy. Usłyszałem, że to tylko pies. Tak, pies to pies, ale właściciel mógłby go pilnować - opowiadał zbulwersowany pan Jarosław.