milczący protest

i

Autor: Paweł Czyżewski

Gastronomia umiera po cichu, więc to jest cichyprotest. Mówią szczecińscy restauratorzy

2020-11-01 22:22

Restauracje i bary mogą sprzedawać posiłki jedynie na wynos lub dowóz. To w związku z obostrzeniami sanitarnymi, wprowadzonymi przez rząd w związku z dynamicznym wzrostem zakażeń koronawirusem. Wiele lokali stanęło na skraju bankructwa.

Właścicielki jednego ze szczecińskich lokali postanowiły zaprotestować, wystawiając stoliki ze zniczami na Deptaku Bogusława. Już teraz nikt o nas nie mówi, więc my nie chcemy krzyczeć - mówią organizatorki protestu.

Nie uderzamy w obostrzenia, bo wiemy, że one są potrzebne. Wiemy, że musimy dbać o zdrowie i bezpieczeństwo nas wszystkich. Chodzi jednak o to, że pomysły, które nasz rząd wprowadza, żeby opanować pandemię są po prostu całkowicie bezsensowne. Pojawia się zasadnicze pytanie: czy leci z nami pilot?! 

Atmosfera, pora, dzień i okoliczności protestu nie były przypadkowe.

Data jest symboliczna - 1 listopada. A to dlatego, że gastronomia umiera.

- Gastronomia i branża hotelarska stanowią 25 % całego PKB. Teraz proszę się zastanowić, co by się stało w naszych domach, gdyby 1/4 domowych budżetów zniknęła. A pamiętajmy, że dla niektórych ludzi pracujących w gastronomii zniknęło 100 % tego budżetu, bo oni po prostu nie mają pracy - kontynuują organizatorki cichego protestu i właścicielki restauracji mieszczącej się na Deptaku Bogusława w Szczecinie. 

Organizatorki cichego protestu zapowiadają, że planują kolejne akcje.

Sonda
Czy studniówki powinny zostać odwołane?
Piątkowy protest w Szczecinie