Maluch przyszedł na świat w tak zwanym worku owodniowym. Było to możliwe dzięki specjalnej metodzie cesarskiego cięcia - szacuje się, że w ten sposób rodzi się 1 na 80 tysięcy dzieci. To bardzo rzadka metoda używana dopiero od kilku lat. W poniedziałek, 28 października na oddziale Ginekologii i Położnictwa USK2 PUM w Szczecinie specjaliści w ten sposób odebrali wyjątkowy poród.
Lekarz prowadzący naciął skórę brzucha poprzecznie, a powłoki brzuszne podłużnie. To zmniejszyło inwazyjność i ból. Mama używała siły mięśni, żeby wypchnąć dziecko na świat. W kulminacyjnym momencie pomogli położnicy. Zazwyczaj worek owodniowy pęka jeszcze przed porodem, wówczas jest mowa o "odejściu wód". Wody płodowe sączą się przez kilka godzin i pojawią się wtedy skurcze, które powodują akcję porodową. W tym przypadku nie było o tym mowy. Dzięki tej metodzie, dziecko prawie bez pomocy z zewnątrz wychodzi na świat, więc jest to rozwiązanie dla kobiet, które chcą urodzić siłami natury. To wpływa pozytywnie na psychikę pacjentki. Mama, jak i chłopiec czują się dobrze i niebawem opuszczą mury szpitala.