Absurdy ślubne. Panieński za 10 tysięcy złotych
Wieczór panieński to wyjątkowa noc dla przyszłej panny młodej. To ostatni moment na szaleństwo przed ślubem. Jednak wiele z nich pragnie imprezy nie tylko bajecznie pięknej, ale i drogiej.
- Nasza panna młoda zażyczyła sobie konkretny wieczór panieński. Przejazd limuzyną, konkretny alkohol, nawet miejsce sobie wybrała. Zaprosiła nas tylko 6, więc po przeliczeniu wyszło ponad 10 tysięcy złotych – żali się Ola.
Jak się okazało, były próby podjęcia rozmów z panną młodą na temat wymagań. Nie chciała ustąpić.
- Powiedziała, że to jej dzień i ona ustala zasady. A ja, jako świadkowa powinnam zmusić dziewczyny do udziału. Wszystkie zrezygnowały przez koszt. To było szaleństwo i kłótnia. W końcu ustąpiła, ale cały wieczór panieński siedziała obrażona – podsumowała Ola.
Absurdy ślubne. Identyczne sukienki i fryzury druhen
Niektóre panny młode oprócz świadkowej, mają też druhny. Są to osoby, które towarzyszą przyszłej żonie w jej drodze do ślubu oraz podczas wesela. Wspomagają pannę młodą w wielu obowiązkach. Niektóre panie mają nawet swoją wizję, jak to powinno wyglądać.
- Na początku myślałam, że ona żartuje, ale mówiła poważnie. Napisała do nas, że jej się marzy mieć druhny i świadkową w tej samej sukience, w tym samym kolorze. Do tego taki sam kok. Ale to nie było wszystko! Nawet makijaże miałyśmy mieć identyczne. Nie każda z nas czuje się dobrze z cieniami. Według panny młodej miało być tak i koniec – opowiada Magda.
Świadkowa zaznaczyła, że tutaj nie skończyło się dobrze, dla panny młodej.
- Jedna z nas była osobą bardzo szczupłą i ten fason sukienki jej nie leżał. Wyglądała jak worek. Dziewczyna podziękowała za piastowanie tej funkcji, zrezygnowała z wesela. Tylko jedna druhna na 5 została. Byłyśmy we dwie w takiej samej sukience. Ludzie na weselu pytali nas, czy to było zamierzone – kończy Magda.
Absurdy ślubne. Świadkowa organizuje ślub za pannę młodą
Ślub to poważna impreza. Trzeba pamiętać o naprawdę wielu rzeczach, jak ozdoby, strojenie sali, dobranie posiłków. W przypadku jednej z naszej rozmówczyń organizacja wesela miała wyglądać nietypowo, jak na standardy.
- Panna młoda zwróciła się do mnie, że chciałaby mieć mnie za świadkową. Ucieszyłam się. Chwilę później przyniosła mi segregator spraw do załatwienia. Powiedziała, że ona nie będzie się stresować i mam zaplanować jej całą imprezę – opowiada Klaudia.
Niedoszła świadkowa zaznacza, że nie były to tzw. ozdoby, ale poważniejsze sprawy.
- Na liście był kontakt z każdym świadkiem, czy je mięso. Do tego ustalenie konkretnych piosenek na ślub, a nawet znalezienie kapeli. Chciała nawet, abym to ja znalazła im szkołę tańca. Podziękowałam. Obraziła się na mnie, ale nie jestem niczyją służącą – podsumowała Klaudia.