Brutalne morderstwo Martyny. Mieszkańcy wspominają trójkę przyjaciół
Martyna, Marek i Robert byli wychowankami ośrodka dla osób głuchoniemych w Sławnie. Niedaleko szkoły, przy ulicy Armii Krajowej Marek wynajmował mieszkanie. Martyna z Robertem często go tam odwiedzali. Byli nierozłączni.
- Pamiętam ostatnie dni Martyny, jakby to było dzisiaj. Przychodzili regularnie do sklepu, po zakupy. Martyna zawsze była uśmiechnięta i zakochana w Robercie. Marek trochę spokojniejszy, ale bardzo uprzejmy – opowiada dla portalu Eska.pl pani Magdalena, mieszkanka Sławna.
To, co jednak stało się 22 czerwca 2005 roku, zaskoczyło wszystkich mieszkańców.
- Nikt się tego nie spodziewał. Cała trójka była uprzejma. A tu prawie 20 lat mija... – opowiada dla portalu Eska.pl jedna z mieszkanek bloku, pani Lidia.
Jedna z mieszkanek bloku, pani Ania zaznacza, że nigdy z nimi nie było problemów.
- Nie było tam słychać awantur. Zazwyczaj grzeczni. Marek czasami kupował lizaki dzieciom z podwórka, ale nikt nie miał z nimi problemów – opowiada pani dla portalu Eska.pl Ania.
Tragiczna śmierć Martyny w Sławnie. Kulisy zbrodni
Po zaginięciu Martyny trwały jej poszukiwania. W całym Sławnie wisiały plakaty z jej wizerunkiem. Kilka dni później odnaleziono korpus dziewczyny w kontenerze na śmieci. Na wysypisku oraz osiedlowych kubłach na śmieci odnaleziono resztę ciała nastoletniej Martyny.
Zatrzymano narzeczonego Roberta oraz przyjaciela Marka. Nie były znane motywy zbrodni. Jak zaznacza portal Gdańsk Nasze Miasto, u znajomego pary śledczy mieli znaleźć kasety wideo z brutalnymi scenami zbrodni.
- Trudno jednoznacznie rozstrzygnąć, czy wzorowano się na okrutnych scenach z filmu - komentuje prokurator Nierebiński dla portalu Gdańsk Nasze Miasto.
Jak wspomina portal wp.pl, Martyna najpierw otrzymała kilka ciosów nożem w szyję. Potem jej ciało zostało poćwiartowane piłą do drewna, a następnie zapakowane w foliowe worki.
Polecany artykuł:
Bestialskie morderstwo w Sławnie. Skandal podczas procesu w Koszalinie
Podczas sprawy wiele rzeczy dla prokuratury było skandalicznych. Jednym z największych problemów okazała się zmiana zeznań przez Marka. Na początku szczegółowo zeznał, co zdarzyło się 22 czerwca 2005 roku. Po tych zeznaniach i według świadków prokuratury, starszy z mężczyzn kontaktował się z narzeczonym Martyny. Potem nagle Marek zmienił zeznania i wziął całą winę na siebie. Robert zaprzeczał, że był na miejscu zdarzenia.
Prokuratura od razu zareagowała na całe zajście. Udowodniono, że oskarżeni skontaktowali się ze sobą po jednej z rozpraw.
Marek został skazany na 25 lat więzienia. Robert – uniewinniony. Skąd takie rozstrzygnięcie? Jak przypominają regionalne portale, sąd argumentował to tym, że prokuratura miała zbyt słabe dowody, aby udowodnić winę Roberta. Śledczy przedstawili taką historię: Martyna miała się dowiedzieć o homoseksualnym związku jej narzeczonego z przyjacielem. Dlatego też zginęła. Marek z Robertem mieli rozczłonkować jej zwłoki. Jednak według sądu nie była ona poparta mocnymi dowodami świadczącymi o winie narzeczonego Roberta.
- Na pewno nie było to zabójstwo zaplanowane - stwierdził podczas uzasadniania wyroku sędzia Robert Mąka.
Marek może ubiegać się o przedterminowe zwolnienie po 20 latach spędzonych w więzieniu. Robert dostał odszkodowanie w wysokości 20 tysięcy złotych za pobyt w areszcie śledczym.
Imiona sąsiadów zostały zmienione na prośbę rozmówców.