Niechlubny rekordzista
Historia Pomorzanina Nowogard rozpoczyna się w roku 1964, ale współcześnie drużyna zaistniała w bardzo nietypowy sposób. Jest bowiem rekordzistą pod względem najwyższej porażki w polskiej piłce nożnej. W 2021 roku, mecz przeciwko Wybrzeżu Rewalskiemu Rewal zakończył się wynikiem 0:53. Pomorzanin Nowogard nie grał w komplecie, na boisku znajdowała się ośmiu zawodników. Jak do tego doszło? O spotkaniu opowiadają Marcin Syfert i Marcin Wolny, obecny prezes i członek zarządu. Przyznają, że niefortunna porażka była impulsem do zmian.
Byłem na tym meczu, czysto przez przypadek, bo akurat byłem nad morzem. W pewnym sensie nie żałuję, że tam pojechałem, bo zobaczyłem naprawdę jak wygląda drużyna. Wiadomość poniosła się na całą Polskę. Jak do tego doszło? Były braki kadrowe, wielu zawodników się zbuntowało, duża część graczy była z innych klubów więc i motywacja była inna. Ci, którzy grają za pieniądze traktują to jako weekendowy zarobek. Gdy skończyło się płacenie chłopaki dali sobie spokój. Mecz trzeba było rozegrać - przyznaje prezes Marcin Syfert.
Próba uniknięcia degradacji
Gdyby tamto spotkanie zakończyło się walkowerem, Pomorzanin spadłby o dwie klasy rozgrywkowe. Klub borykał się w tamtym momencie z brakami kadrowymi i problemami w zarządzie. Nie mogli dopuścić, by kolejny poddany mecz doprowadził do degradacji.
Dodałbym jedną rzecz, bo to bardzo ważne. Wynik wynikiem, ale trzeba powiedzieć, że w meczu brali udział byli zawodnicy. Musieliśmy mecz rozegrać by nie spaść do B klasy więc zarząd doprowadził do tego by spotkanie się w ogóle odbyło. Rozpoczął się proces zgłaszania zawodników. Możemy się śmiać, że pojechali i przegrali. Ale pojechali. Wynik idzie w świat, ale zawodnicy zagrali by nasz klub reprezentować - dodaje wieloletni członek zarządu drużyny, Marcin Wolny.
To była pospolite ruszenie. W Nowogardzie odbywały się protesty kibiców sprzeciwiające się działaniom ówczesnego zarządu. Wyjazd na mecz z Rewalem angażował graczy, którzy z piłki pół-amatorskiej wypisali się jakiś czas wcześniej albo nigdy w niej nie występowali. Pojechali jednak, by bronić honoru i historii klubu.
W świat poszła informacja 0:53, ale gdybyśmy szukali winnych to musimy schodził w dół. To był wieloletni efekt kuli śnieżnej. Gracze pojechali i zagrali żeby klub był w tej lidze, w której powinien, żeby bronić historii. Równie dobrze kilku graczy mogło położyć się na murawie i byłby walkower. Gdybym miał szukać pozytywów to powiedziałbym, że mamy w nazwie Pomorzanin. Są ludzie, którzy przychodzą kibicować, ale nagle dostają informację "Trzeba pomóc" i odpowiadają "Ok, jadę". Nikt nie miał pretensji do tych, co byli na boisku - tłumaczy Marcin Wolny.
Polecany artykuł:
Porażka impulsem do zmian
Historyczna porażka, która odbiła się echem w całym kraju była impulsem do sformowania nowego zarządu, wprowadzenia zmian i odbudowania klubu. Wszak obiekty sportowe były, historia trwająca od lat 60. ubiegłego wieku również, należało tylko nadać klubowi nowy bieg. Nie było lepszego momentu niż wynik spotkania z Rewalem.
Od tamtego momentu robimy swoje. Teraz będą już 3 lata z okładem od kiedy odbyło się pierwsze spotkanie zarządu. Kibice nas ocenią i zweryfikują. Jeśli zdrowie nam dopisze będziemy działali dalej, nie jesteśmy przyspawani do stołków. Człowiek też ma swoje zobowiązania i plany. Jeśli ktoś będzie miał pomysł na kontynuację drużyny to jesteśmy otwarci na propozycje - wieńczy Marcin Syfert, prezes klubu.
Porażka, która była impulsem i nowy początek, który daje nadzieję na lepsze, piłkarskie jutro. O obecnym stanie drużyny, sformowaniu nowego zarządu i strukturach klubu zapraszamy do kolejnej części rozmowy z władzami Pomorzanina Nowogard, która już niedługo pojawi się na portalu.