- W roku 2016 mieliśmy w Szczecinie i regionie pielęgniarek w wieku emerytalnym mieliśmy 82. Z kolei w 2020 mamy ich 220. Warto dodać, że mówię tylko o wieku emerytalnym. Podkreślam to, ponieważ w poprzednich latach sytuacja wyglądała tak, że mimo osiągnięcia tego wieku, znaczna część pielęgniarek i położnych kontynuowała pracę, przynajmniej w wymiarze połowy etatu. Obecnie te pielęgniarki, które osiągają wiek emerytalny, wolą w spokoju korzystać z życia. Mają po prostu dość tragicznych warunków pracy i ogromnego obciążenia psychicznego. Nie dziwmy im się - tłumaczy dr Gabriela Hofman, przewodnicząca Szczecińskiej Izby Pielęgniarek i Położnych.
Polecany artykuł:
Taki stan rzeczy pogłębia pandemia koronawirusa.
- Społeczeństwo odnosi się w niezwykle negatywny sposób do pielęgniarek pracujących z pacjentami covidowymi. Z jednej strony mieliśmy bohaterki, a z drugiej mamy przebite opony. Poza tym trzeba pamiętać, że na początku pandemii pielęgniarki i położne nie miały zapewnionych takich środków ochrony osobistej, jakie powinny być im dane. Nie ma więc nic dziwnego, że podejmują takie decyzje. Wynika to po prostu z obawy o życie i zdrowie swoje i bliskich.
Warto dodać, że głównym problemem jest sytuacja finansowa i zarobkowa szczecińskich pielęgniarek. Podwyżki (dotacje celowe), które zostały wywalczone podczas protestów, mają zostać podzielone między wszystkie podmioty służby zdrowia. To powoduje wzrost frustracji i irytacji.