Szczeciński Jarmark Bożonarodzeniowy. Nawet Niemcy przyjeżdżają!
Szczeciński Jarmark Bożonarodzeniowy trwa w najlepsze. Szczególnie popołudniami tłumy mieszkańców i turystów spacerują Aleją Kwiatową oraz placem Lotników. Jednym z takich gości był pan Mark, który przyjechał z Berlina do Szczecina.
- Urodziłem się w Szczecinie, ale moi rodzice szybko wyjechali do Niemiec, dlatego znam polski - śmieje się pan Mark.
Ale dlaczego Niemiec odwiedza jarmark w Szczecinie, skoro Niemcy słyną z genialnych imprez bożonarodzeniowych?
- Mieszkam niedaleko, bo w Berlinie. U nas jest tłum turystów, a w święta lubię przyjeżdżać do Polski. Nie jest tutaj jak w Niemczech, ale bigos zjem! Chociaż z roku na rok jest coraz drożej i kupuję trochę mniej. Zawiódł mnie też wybór lokalnych produktów - odpowiada dla eska.pl pan Mark.
Podobne przemyślenia ma pani Magdalena spod Gorzowa Wielkopolskiego.
- Co roku odhaczam trzy jarmarki: Wrocław, Szczecin i Poznań. Ten w Szczecinie choć najskromniejszy, jest naprawdę ładny. Tutaj faktycznie stoją lokalni rękodzielnicy, chociaż niestety też można zobaczyć wiele taniej chińszczyzny. Przynajmniej szczecińską beze zjadłam! - mówi dla eska.pl pani Magda.
Szczeciński Jarmark Bożonarodzeniowy oczami mieszkańców
Od samego startu Jarmarku Bożonarodzeniowego w Szczecinie na lokalnych grupach pojawiały się przeróżne komentarze. Od krytyki szczególnie skromnego punktu na alei Wojska Polskiego, przez zachwyt lokalnymi produktami. Zapytaliśmy szczecinian, jak oceniają Szczeciński Jarmark Bożonarodzeniowy. I tak jak w komentarzach na grupach, opinie były zróżnicowane. Większość zapytanych przez nas osób była neutralna. Jarmark ich "nie porywał", ale też nie chcieli go krytykować. Pojawiła się też opinia pani Oli, która była powielana przez wielu szczecinian.
- Dobra, nie jesteśmy Berlinem czy Poznaniem, więc też nikt z nas chyba nie ma wygórowanych oczekiwań. Natomiast mnie boli inna rzecz. Jeżeli ktoś oferuje mi niby lokalne ozdoby świąteczne, to oczekuję, że rzekomy rękodzielnik sam je zrobił. A to taka sama rzecz, jaką kupię w chińskim markecie. Gdzie tu sens? - mówi dla eska.pl pani Ola.
Podobne odczucia ma pan Konrad i dodaje, że chyba ceny nikogo nie dziwią.
- Inflacja robi swoje. Ceny mnie nie szokują, ale jakość niektórych produktów już tak. Kupuję szaszłyk, a dostaję tanie mięso. To bezsens. Tak samo z ozdobami. Chociaż na szczęście można znaleźć wspaniałych lokalnych rękodzielników czy ogólnie przedsiębiorców. Ja się obkupiłem paprykarzami i bezami - mówi dla eska.pl pan Konrad.