wywiad

Swoimi niezwykłymi animacjami pokazuje niezwykłą historię Szczecina. "Niemcy byli skrupulatni i zostawili tego dużo"

2025-01-16 9:47

Jej niezwykłe animacje dot. szczecińskich zabytków kojarzy chyba każdy mieszkaniec Szczecina. Ostatni film ze wstawkami 3D współtworzyła z Łoną i Pawłem Ziętkiem, co odbiło się na jeszcze większej popularności tego nagrania. W rozmowie z szczecin.eska.p. Anna Koc opowiada o tym, skąd pomysły na konkretne filmy, czy ma dotacje od miasta oraz dlaczego koty nie pomagają jej przy pracy.

Szczecin Radio ESKA Google News
Autor:

Spis treści

  1. Niezwykłe animacje o historii Szczecina. Skąd Anna Koc bierze pomysły?
  2. Anna Koc o dofinansowaniu na filmy. W tle "kocia aferka"
  3. Szczecin to wyjątkowe miasto. Czy mieszkańcy krytykują Annę Koc za jej działalność?

Niezwykłe animacje o historii Szczecina. Skąd Anna Koc bierze pomysły?

Anna Koc na co dzień zajmuje się projektowaniem dla duńskiej firmy. Jak sama opowiada, ma swoje miejsce na ziemi, bliskie osoby, ale i dwa tłuste koty. Szczecin jest jej ogromną pasją, dlatego też tworzy filmy właśnie na temat tego miasta. Do tego śpiewa, ogląda filmy, chodzi do teatru. Jej ulubionym zabytkiem jest Zamek Książąt Pomorskich. Dlaczego według Anny Koc Szczecin jest tak wyjątkowy?

- Szczecin nie ma tylko polskiej historii, ale niemiecką, szwedzką, duńską i nawet francuską. To, że nie wiedziemy prymu, najmocniej ostatnie 80 lat, każe nam się bardzo starać. Dlatego tak nam zależy na budowaniu tożsamości lokalnej, a tygiel powojenny, nawet wymieszał nam dialekty, by mówić najczystszym językiem Polski. To odstawanie na zachód od Polski jest bardzo osobliwe, że aż fajne. Ludzie ze Szczecina są rozrywkowi, weseli i mają charyzmę, może wynikającą z oddali, zawsze trzeba się przepychać, by trafić do Warszawy - opowiada dla szczecin.eska.pl Anna Koc.

Skąd bierze pomysły na wizualizacje? Ile czasuje zajmuje jej stworzenie materiału?

- Jestem architektem, a jak się później okazało i grafikiem 3D. Pierwsze moje animacje były komercyjne, a ich rozwój płynął wraz z rozwojem środowisk 3D i ewaluowaniem silników graficznych. To zaplecze techniczne było już w zasadzie od bardzo dawna, za to treść opowieści, merytoryka tych filmików pojawiło się stosunkowo niedawno w takiej określonej formie. Dużo podróżowałam za chlebem, pracując w przemyśle stoczniowym lub hotelowym, deweloperskim. Mieszkałam w wielu miejscach, złapałam sporo wrażeń, perspektyw i dystansu. Przemyślenia z tych podróży nostalgicznie zabierały mnie do domu, gdzie czułam podświadomie wielki potencjał, jeszcze nieodkryty. Przystąpiłam do grup facebookowych, które wymieniały informacje o historii Szczecina, a zwłaszcza jeszcze bardziej lokalnych, osiedlowych. Po jakimś czasie postanowiłam założyć swoje grupy i stronki. Razem z Beatą Piechocką prowadzimy już chyba od 3-4 lat grupy o historii Niemierzyna i Osowa. Tam się zaczęła magia. Było sporo zdjęć, pocztówek, archiwalnych dokumentów i historii. Zbierałyśmy, publikowaliśmy, pojawili się fani, czytelnicy. Poznałyśmy wiele biografii lokalnych, innych fascynujących pasjonatów. Rozpoczęłyśmy przygodę z Denkmal Pomorze, stowarzyszeniem eksploratorów i opiekunów miejsc historycznych, gdzie bardzo mocno działamy, przygotowujemy historyczne wystawy i wydarzenia. Poświęciłyśmy pisaniu sporo czasu i to treść tych filmów, nie wiem nawet, ile w sumie postów zrobiłyśmy. Chyba tysiące, ludzie polubili nasze wypociny, aż poprosili o wycieczki, wiec od minionego roku zaczęłyśmy spacerki po naszej małej ojczyźnie. Czasem przychodzi po 50 osób, za co jesteśmy bardzo wdzięczna - opowiedziała Anna Koc.

Poszła o krok dalej i zaczęła sama tworzyć.

- Zaczęłam publikować kolorowane pocztówki okolicy, okazało się, że w ten sposób ludzie bardzo żywo reagują, otwiera się wyobraźnia odbiorcy, dlatego pomyślałam, a co by było gdyby poruszać tymi dawnymi postaciami i wprawić je w ruch. Już dziś robi to AI, ale jeszcze mało precyzyjnie i nie wymyśli formy czegoś, co nie udało się sfotografować i ma tylko plany. Zaczęłam od mostku nad Rusałką, był prosty technicznie do animowania i modelowania 3D, za to uroczy. Nawet rozpoczęła się szeroka dyskusja o odbudowie tych drewnianych konstrukcji, będących dość tanim wydatkiem jak na zabytek w mojej ocenie, więc realnym. I tak jak mostek modelowałam może 2 tygodnie, plus renderingi - jakieś kolejne dwa to np. wieżę Quistorpa już rok. Złożoność modelu 3D, kiedy zależy nam na detalu i cegiełka po cegiełce odtwarzam wygląd, to wpływa na czas realizacji. Osada Iryjska była mniej skomplikowana i zależała tylko od mojej wyobraźni i rozumienia opisów archeologicznych. Dawna wieś Niemierzyn z XVII w. to oprócz szwedzkiej mapy - to tylko moje wyobrażenia o tym wyglądzie, z pomocą przychodzą lata nauki historii sztuki i architektury, zdaje sobie sprawę, że bez tego nie byłoby czuć tej pasji. Syrenie Stawy- czyli Eckerberg budowałam rok, kolejny rok renderowanie z psującym się już sprzętem po drodze i montaż, pod ręką Łony, nadało moim filmikom kolejny poziom zaawansowania. Za naukę jestem mu bardzo wdzięczna, to mnie rozwinęło. Łona też jest z Niemierzyna, razem chodziliśmy wszyscy do podstawówki, a nasze bacie się znały, zresztą tu jest dom szczecińskiego Nikifora. Eckerberg to rozległy teren to i czas był długi, budowałam i budowałam - opowiedziała Anna Koc.

Jak opowiada, swoje materiały tworzy nie tylko dzięki internetowi, ale również lokalnych archiwach. Nie tylko tych ze Szczecina, ale również niemieckich. Bazą są opisy, stare fotografie, pocztówki itp.

- Modele 3D buduje na podstawie archiwalnych planów, dokumentacji. Niemcy byli skrupulatni i zostawili tego dużo zdjęć, pocztówek. Słowem wszystkiego, co wnosi jakąś wiedzę na temat. Wnętrza wieży wykonałam tylko na podstawie publikowanego w książce Damiana Kolassy opisu otwarcia tego monumentu i zdjęć z bardzo daleka. Sanatorium na Syrenich Stawach to kilkanaście listów z pozdrowieniami z kurortu od pacjentów i ich wrażeń z pobytu, Paweł Ziątek i Kuba Tomaszewicz dostarczyli informacje - opowiadała Anna Koc.

W galerii zdjęć zobaczycie jej niezwykłe prace

Wyjątkowe rzeźby ze śniegu na pętli tramwajowej w Szczecinie

Anna Koc o dofinansowaniu na filmy. W tle "kocia aferka"

Jak wiadomo, czas to pieniądz, a do tworzenia dobrych animacji komputerowych potrzeba nie tylko umiejętności, ale i dobrego sprzętu. Ten kosztuje. Choć Anna codziennie pracuje, to animacje są poniekąd jej dodatkowym zajęciem.

- Nie mam dofinansowania. Spaliłam na animacjach już jedną stację roboczą, zapaliła się po prostu do roboty, a moje koty zjadły ostatnie guziki z klawiatury. Tymczasem zakupiłam nową i wspaniałą z systemem ratalnym finansowania, na razie spłacam sama, ale liczę na wsparcie, na razie marny efekt, ale i tak cieszy każda wpłata. Mam zrzutkę, jednak do celu daleko - powiedziała Anna Koc.

A jak wygląda wsparcie z instytucji miejskich?

- Nic nie przychodzi samo i zaufanie trzeba sobie zbudować. W tym roku mam rozpisane dwa projekty, być może będą wsparte z dotacji marszałkowskich, jeśli nie to zrealizuje inne. W tamtym roku otrzymałam nagrodę uznaniową Magnolię Biznesu, bez pokrycia finansowego, ale z prezentami. W zasadzie traktuje to jak pasję i filmy te sama, jak i ze wsparciem tworzę na razie pro bono. Robię to dla ludzi Szczecina, choćby dla wzruszeń i uśmiechów. Wspiera mnie Michał Dębowski, na razie proponując finansowany projekt, nie wiadomo czy przejdziemy weryfikacje, ale z samego urzędu nic nie padła - mówiła Anna Koc. 

Jak zaznacza z uśmiechem, przydałaby się jedna rzecz.

- Ucieszyłoby mnie zwolnienie z podatku od nieruchomości i brak opłat za parkowanie czy wywóz śmieci - to spora kwota się uzbiera  - śmiała się Anna Koc.

Czy w 2025 roku Anna Koc stworzy kolejne filmy?

- Michał Dębowski wymyślił mi temat z centrum Szczecina, bardzo ambitny, mianowicie synagoga, w planach z oprawą muzyczną Jakuba Stefka, kwerenda już czeka. Gmina Kołbaskowo wraz z Jakubem Maturą planuje ukazać kawałek historii regionu. Na te dwa projekty rozpisane są projekty z dofinansowaniem. Z takich moich klimatów - już wymodelowałam Leśniczówkę Eckerberg, znajdowała się przy wieży Quistorpa, tym razem chcę zaprosić pewną opowieść do tego projektu. Mam plan pokazać wszystkie obiekty Doliny Siedmiu Młynów, otoczenie wieży Gocławskiej, tajemnice Gór Bukowych. Ogólnie ciekawią mnie wspaniałe, imponujące budowle i założenia, ale i doskonałe okoliczności ich powstawania, albo ich zniszczenia, lub to co pomiędzy - kontynuowała Anna Koc.

Szczecin to wyjątkowe miasto. Czy mieszkańcy krytykują Annę Koc za jej działalność?

W sieci różnie reaguje się na wspominanie o historii Szczecina, o czym w rozmowie z nami wspominała Olga Dąbkiewicz. Jakie doświadczenia ma Anna Koc? Jak zaznacza, ludzie mają różne reakcje. Czasami zdarzyły się ataki w jej stronę.

- Tak, owszem, nawet osobiście dostałam kilka razy od czołowych szczecińskich ultranarodowców o zabarwieniu turbo katolickim, znanym w świecie i za granicą. Schlebia mi to. Woda na młyn, znaczy że się dzieje. Nie wiem, na ile to zwykłe komentarze, a na ile to trolling, a ile stan umysłu. Cóż, nie zmuszam, nie wymuszam. Zawsze też opinia - powiedziała Anna Koc.

Jak dalej opowiada, jest dumna ze swojego pochodzenia.

 - Jestem z rodu Gryfa, Szczecin etnicznie był nacją Kaszubów Pomorskich (czyli mix), przed wojną było dużo nazwisk o słowiańskim rodowodzie, była też Polonia. Moja rodzina pochodzi z okolic Wilna, Świętokrzyskiego, Wielkopolski. Trzeba sobie uczciwie zdać sprawę, że jesteśmy w tym mieście już długo, ale zabytki są głównie niemieckie, co polskiego miałabym pokazać? Trasę Zamkową? Pewnie będąc rodowitą krakowianką, robiłabym nieistniejące krakowskie zabytki - POLSKIE! Gryfici nie byli do końca Polakami, ale dla pocieszenia powiem, że planuje zrobić też animacje Zamku Odrzańskiego - powiedziała Anna Koc.

Mimo to spotykają ją też pozytywne reakcje szczecinian.

- Reakcje są w najczęstszym stopniu bardzo pozytywne, wzruszenia, radości, niekiedy nawet większy zachwyt z łzą wzruszenia. Te formy są łatwo odbierane i swojskie, większość z nas zna środowisko gier, albo przynajmniej widziała u wnuków. Różnica jest taka, że nad tymi wielkimi animacjami gier pracuje sztab ludzi. Ja zrobiłam małe rozeznanie rynku i nie ma w Polsce osoby, która by takie rzeczy robiła samodzielnie, oczywiście mówię tylko o animacji i montażu, bo lektora i muzyki, czy profesjonalnego tekstu nie zrobię na raz, nie mogę być jednocześnie sterem, okrętem i rybą. Ludzie chyba doceniają to zaangażowanie i czują tytanią pracę, więc reakcje są wspaniałe. Jestem za nie wdzięczna, bo to właśnie dla ludzi tworzę, chcę zwyczajnie poprawić świadomość lokalną, przy ubogości edukacji w tym temacie. Są też te mniej pochlebne, ale jest ich mało, więc cóż, nie każdemu musi się to podobać dlatego - kontynuowała Anna Koc.

Gwara szczecińska
Pytanie 1 z 10
Gdy idziemy na Raba, to idziemy na: