Bardzo mocno protestujemy, ponieważ chcemy, żeby nas zaczęli w końcu szanować. Ja jestem świeżo po dobie. W ciągu miesiąca pracuje 400 godzin. Nie ma czasu przyjechać do domu, w spokoju zobaczyć się z córką, nie mogę sobie życia w spokoju ułożyć, tylko trzeba pracować, żeby zarobić. Stawki są takie jakie są. Bierzemy każdy dyżur, żeby można było coś odłożyć na życie. Chcemy, żeby w końcu normalnie zarabiać, żeby w końcu normalnie żyć - mówi jeden ze szczecińskich ratowników medycznych, Arkadiusz Bednarz.
Polecany artykuł:
Do protestujących ratowników wyszedł wojewoda zachodniopomorski Zbigniew Bogucki, który zadeklarował pomoc i chęć współpracy z ratownikami, przy sytuacjach spornych z pracodawcami.