Atak powietrzny na Lwów. Są pierwsze zdjęcia z miasta
Do zdarzenia doszło około 70 km od polskiej granicy. Zarówno mer Lwowa Andrij Sadowy, jak i gubernator regionu Maksym Kozicki wezwali ludzi do pozostania w schronach, ponieważ spodziewane są kolejne ataki.
- We Lwowie pracuje obrona przeciwlotnicza - poinformował Sadowy. Poprosił także, aby nie fotografować i nie filmować ataku.
Jak podają ukraińskie media, doszło do pożaru jednego z przemysłowych magazynów.
- Rosyjski atak na Lwów, dokonany w nocy z poniedziałku na wtorek przy pomocy dronów kamikadze, skutkował śmiercią mężczyzny, który pracował w ostrzelanym magazynie przemysłowym - powiadomił mer Lwowa Andrij Sadowy.
Na miejscu zdarzenia wciąż pracują strażacy, którzy walczą z pożarem. Ogień rozprzestrzenił się na powierzchni niemal 10 tys. metrów kwadratowych. Łącznie zniszczono trzy magazyny. Znajdowały się w nich okna, produkty chemiczne i pomoc humanitarna zgromadzona przez organizację Caritas-Spes - przekazał Sadowy na Telegramie
Mer potwierdził w ten sposób doniesienia, że celem rosyjskiego ostrzału nie były obiekty o przeznaczeniu wojskowym
W nocy do eksplozji doszło także w:
- Krzywym Rogu,
- Odessie,
- Kramatorsku,
- Słowiańsku
- i Charkowie.
Alarm przeciwlotniczy utrzymuje się w większości zachodnioukraińskich obwodów.
W social mediach pojawiają się już pierwsze zdjęcia z Lwowa.