Pogoń Szczecin

Najlepszy mecz sezonu Portowców? Pogoń rozbija Lecha 5:0!

Mecze Pogoni Szczecin z Lechem Poznań od lat elektryzują kibiców polskiej Ekstraklasy. Rywalizacja pomiędzy klubami swoją pierwszą odsłonę w tym sezonie miała 1 października na stadionie im. Floriana Krygiera w Szczecinie. Kto wyszedł z tego starcia zwycięsko – podłamana po porażce z Legią Pogoń czy niesiony na fali wygranych Lech?

Trzy bramki do szatni

Mecz rozpoczął się od kilku akcji obu drużyn badających przeciwnika. Tutaj lepiej zaprezentował się Lech, który chciał zdekoncetrować linię obrony Portowców. W 5. minucie mogło być już 1:0 dla Lecha, kiedy Wahlqvist niedokładnym wybiciem… skierował piłkę w okolicę własnej bramki. Na szczęście dla Pogoni na posterunku był Colocaru, który złapał pechową futbolówkę.

Lech napierał i tworzył kolejne sytuacje. Po błędzie w komunikacji pomiędzy Zechem a Wahlqvistem piłkę przejął Marchwiński, ale nie znalazł w polu karnym Filipa Szymczaka. Goście przejęli kontrolę nad meczem i wykorzystywali błędy Portowców, którzy nie mogli wyjść spod pressingu narzuconego przez ekipę Johna van den Broma.

Pogoń zmieniła taktykę i zamiast próbować kontrolować grę, zaczęła polegać na szybkich kontrach. Portowcy w 17. minucie wywalczyli rzut rożny, który kompletnie zmienił obliczę meczu. Grosicki dośrodkował wprost na głowę Fredrika Ulvestada, po którego uderzeniu piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki. Po chwili niepewności było wiadomo – mieliśmy gola na 1:0 dla gospodarzy!

Po bramce Pogoń odżyła i zaatakowała bardziej zdecydowanie. Lewym skrzydłem poleciał Kamil Grosicki, który znalazł nieupilnowanego Vahana Bichakchyana. Ten uderzył z pierwszej piłki w charakterystyczny dla siebie sposób, ale nie dał rady oszukać Bartosza Mrozka. To był naprawdę dobry mecz Grosickiego, który wyglądał najszybciej w całym sezonie.

Lech kompletnie zgasł przy dobrze dysponowanej Pogoni. Szans na dośrodkowanie próbował Milić, ale piłki nigdy nie dosięgały adresata. Natomiast Pogoń dalej parła po zwycięstwo. Trójkowa akcja Bichakchyan – Ulvestad – Gorgon zakończyła się piękną bramką z woleja Aleksandra Gorgona. Mieliśmy 2:0 dla Pogoni!

Czy Pogoń wyszła z kryzysu? Na to wygląda! W 38. minucie Ulvestad oddał piłkę przed polem karnym Vahanowi Bichakchyanowi, które posłał piłkę w lewy róg – absolutna dominacja Portowców znalazła swoje potwierdzenie w wyniku 3:0! Naprawdę wielką przyjemnością było oglądanie akcji kombinacyjnych w wykonaniu drużyny Jensa Gustafssona.

Pogoń stawia "kropkę nad i"

A jak zaczęła się druga połowa? Mocnym uderzeniem Portowców! Na bramkę huknął Koutris, ale piłkę sparował Mrozek. Do tej dopadł jednak Kamil Grosicki, który strzałem głową dorzucił czwartą bramkę w tym spotkaniu.

Pogoni wciąż zdarzały się jednak błędy w obronie. Po jednej ze strat piłkę przejął Filip Szymczak, którego strzał wylądował jednak tylko na bocznej siatce bramki Pogoni. Lech starał się kreować kolejne sytuacje. Ciekawą akcję stworzyli m.in. Ba Loua i Velde. Mocny strzał Norwega wybronił jednak Colocaru,

Pogoń szukała kolejnych otwarć. Po jednym z rzutów rożnych dla Lecha nastąpiła szybka kontra Portowców. Do dalekiej piłki ruszył Koutris, który jednak przegrał długi wyścig z Velde. Lech mimo bardzo niekorzystnego wyniku wciąż pokazywał ducha walki i nie odpuszczał w takich momentach.

Lech napierał coraz mocniej i w 71. minucie mógł zdobyć honorowego gola. Do piłki dopadł świeżo zmieniony Ishak, który pokonał bramkarza Pogoni w akcji sam na sam. Sędzia liniowy szybko jednak ukrócił nadzieje Lechitów – mieliśmy spalonego.

Pogoń cofnęła się i skupiła na obronie – nie ryzykując powtórki meczu z Legią. Lech próbował szukać dziur w obronie gospodarzy, świetnym uderzeniem popisał się Ba Loua – opadającego liścia wyłapał jednak świetnie dysponowany Colocaru.

Pogoń pod koniec meczu chciała jeszcze postawić „kropkę nad i”. W polu karnym zamieszał Adrian Przyborek, ale jego strzał nieznacznie minął słupek bramki Lecha. Ostatecznie Portowcy w dużym komforcie dowieźli zwycięski wynik do końca meczu, tym samym kończąc passę trzech zwycięstw z rzędu Lecha. Trener Jens Gustafsson po raz kolejny udowodnił, że Pogoń może grać na poziomie godnym podium polskiej Ekstraklasy.