Krzysztof Kramer o pasji do robienia zdjęć w Szczecinie
Szczeciński fotograf chętnie dzieli się swoimi pomysłami i zajawkami. A skąd miłość do zdjęć? - Po prostu uwielbiam robić zdjęcia, zawsze je robiłem. Pojawił się także syndrom najmłodszego w rodzinie, że miałem najmniej zdjęć - zrobiło to swoje. Pomysły same przychodzą do głowy. Nieraz wystarczy muzyka, zwykła rozmowa i wtedy już powstaje pomysł. A pomysłów na Szczecin jest po prostu mnóstwo! Wystarczą chęci. Nieraz robiąc zdjęcia układam je pod określoną piosenkę. Plus zajawka kartonami... Gdy myślę o robieniu zdjęć to zawsze przy tym są kartony. Raz zrobiłem smoka i zbroję z kartonu. I tak walczyłem z nim za Dziewokliczem. Czy wydrukowałem makietę płetwy rekina z kartonu i nagrałem film w Puszczy Wkrzańskiej - opowiada fotograf.
Jak wielu pasjonatów, Krzysztof Kramer swoją miłość rozwinął podczas pandemii COVID-19 w 2020 roku. - Było dużo czasu wolnego i trzeba było znaleźć zabawy dla dzieci. Tworzyłem w domu wszystko z kartonu. Od lotu balonem w kartonie, po czołgi, statki, łodzie podwodne. Na pamiątkę z tych zabaw zacząłem robić zdjęcia. Z tego wzięły się kolejne zdjęcia ze Szczecina i jego ciekawych miejscach. By tworzyć fajne wspomnienia - wspomina Krzysztof.
Szczecin oczami szczecińskiego fotografa. Instax to jego trzecia ręka
Krzysztof Kramer regularnie spaceruje po Szczecinie i stara się pokazać miasto od innej strony. A które miejsca są jego ulubionymi? - Tych miejsc mamy naprawdę dużo! Pierwsze skojarzenie to będą murale, street art'y pod Trasą Zamkową. Zabawa perspektywą jest tam genialna! Muzeum Techniki i Komunikacji - wystarczy zainspirować się jednym autem, wydrukować jego część, ruszyć na Szczecin i bawić się perspektywą. PKP Szczecin Główny: ludzie siedzą na dworcu i nawet nie wiedzą, że pod nimi są podzielone tematycznie trzy trasy z II wojny światowej, zimnej wojny czy czasów PRL-u. Można wymieniać w nieskończoność. Rok temu znalazłem taki stary młyn ze starą studnią na ulicy Mieszka - powiedział Krzysztof
Szczeciński fotograf oprócz zdjęć zwykłym aparatem, słynie też z wykorzystywania instaxa. Jak zaczęła się jego historia? - Ponad rok temu zostałem takim małym ambasadorem (nazwali to Kreatorem) marki Instax firmy Fujifilm. Są to zdjęcia natychmiastowe (w pierwszej kolejności ludzie reagują ..aha! to taki a'la polaroid!''). Trochę ich już narobiłem. W telefonach mamy dziesiątki tysięcy zdjęć i nic z nimi nie robimy. I tu wchodzę ja i drukuję te fotki. W jedną fotkę wrzucam na przykład 100 zdjęć w formie filmu, można to zobaczyć na Instagramie - kończy Krzysztof.