Grosicki marnuje rzut karny
Ten mecz Portowcy zagrali w nietypowym dla siebie składzie. Na prawej obronie pojawił się defensywny pomocnik Frederik Ulvestad, a na skrzydle młodzieżowiec Marcel Wędrychowski. Problemy zdrowotne w składzie Pogoni miały o sobie dać znać w meczu z Zagłębiem.
Pierwsza groźna akcja meczu miała miejsce w 10. minucie. Koutris wbiegł do pola karnego i wstrzelił piłkę w centrum zamieszania. Niestety obrońcy wyłapali intencje Greka, który przy okazji kompletnie przegapił nabiegającego Kamila Grosickiego! To powinna być bramka.
Pogoń nie odpuszczała i po zmasowanym ataku w 15. minucie do piłki dopadł Kamil Grosicki. Lider Portowców huknął na bramkę Diuodisa, ale niestety tym razem to golkiper gości był górą.
Dominacja gospodarzy skończyła się w 21. minucie. Piłkę w polu karnym dotknął ręką Benedikt Zech, a sędzia Krzysztof Jakubik wskazał na 11. metr. Rzut karny pewnie wykorzystał Kacper Chodyna i mieliśmy 1-0 dla gości.
Chwilę później sędzia Jakubik musiał wskazać na 11. metr w polu karnym Zagłębia Lubin. Chodyna sfaulował Joao Gamboę, a do piłki podszedł Kamil Grosicki. Kapitan Portowców tym razem zmarnował rzut karny, który wybronił dobrze dysponowany Dioudis.
Zagłębie przycisnęło pod koniec pierwszej połowy i próbowało wykorzystać dołek Portowców. Świetnym strzałem popisał się Buletsa, ale piłka poleciał ponad poprzeczkę Valentina Cojocaru.
Zagłębie wygrywa pragmatyzmem
Pogoń w drugiej połowie próbowała przebić się przez szczelnie zabarykadowaną obronę Zagłębia. Próby Grosickiego niestety kończyły się na niewykorzystanych sytuacjach. Wyglądało, że przełamanie nastąpi w 58. minucie, kiedy Joao Gamboa przymierzył zza pola karnego. Piłka minimalnie minęła prawy słupek bramki Zagłębia.
Jens Gustafsson postanowił zareagować na marazm w drużynie Pogoni wpuszczając Adriana Przyborka i Vahana Bichakchyana. W grze Portowców nic się jednak nie zmieniło. Słaba forma Kamila Grosickiego wpływała na całą drużynę, która zdawała się niepewna siebie.
Zagłębie polegało na mądrych kontrach i jedna z nich prawie skończyła się golem. Kacper Chodyna polował na drugie trafienie i zaskoczył Cojocaru precyzyjnym uderzeniem. Rumuński golkiper „wypluł” piłkę przed siebie i tylko szczęście uratowało Pogoń przed utratą kolejnej bramki.
W 74. minucie na boisko wszedł dawno niewidziany Luka Zahović. Pogoń nie miała nic do stracenia i postawiła wszystko na atak. Ryzykowna gra mogła obrócić się jednak przeiwko Portowcom w 81. minucie, kiedy to znowu Chodyna uderzał na bramkę Cojocaru. Rumuński bramkarz popisał się jednak doskonałą interwencją i końcówką rękawicy sięgnął piłki.
Marzenia o remisie w 86. minucie rozwiał Dawid Kurminowski, który wykorzystał błąd Cojocaru i wepchnął piłkę do bramki gospodarzy. Było 2:0 dla przyjezdnych.
Pogoń nie zdołała strzelić nawet honorowej bramki. Zagłębie zagrało mądry mecz i wykorzystało swoje okazje. Pogoni zabrakło zimnej krwi i pomysłu na grę. To sygnał ostrzegawczy dla trenera Jensa Gustafssona, który musi przemyśleć strategię "wszystko do Grosika".
Polecany artykuł: