Kilkanaście drzew miało zostać wyciętych w ramach przebudowy górnego odcinka ulicy Broniewskiego. W ten sposób miało powstać miejsce niezbędne do przesunięcia jezdni, co z kolei umożliwiłoby poszerzenie chodnika po drugiej stronie.
Jak tylko pojawiły się doniesienia o planowanej wycince, to kilku członków z Rady Osiedla Arkońskie-Niemierzyn rozpoczęło zbieranie podpisów pod petycją w obronie drzew. Dzięki nagłośnieniu sprawy zebrali ponad pół tysiąca podpisów. W połowie lutego odbyła się też wizja lokalna z udziałem przedstawicieli miasta, Urzędu Marszałkowskiego, rady osiedla, projektantki przebudowy, aktywistów i mieszkańców. W jej trakcie nie zapadały wiążące decyzje, ale możliwe, że dzięki wizji lokalnej władze miasta ugięły się i zdecydowano o przeprojektowaniu przebudowy ulicy.
Prezydent Piotr Krzystek napisał na Facebooku: “Drzewa przy ul. Broniewskiego zostają. Po konsultacji ze współpracownikami oraz radną Marią Myśliwiec przeprojektujemy inwestycję, tak aby w przyszłości zrealizować prośbę o lepszy chodnik, a jednocześnie spełnić oczekiwanie mieszkańców o zachowanie drzew”.
Decyzja Krzystka ucieszyła mieszkańców i aktywistów, ale skrytykowano sposób, w jaki została ogłoszona. “Panie Prezydencie to bardzo dobra decyzja, tylko zasługa błędnie zaadresowana. Gratuluję zaangażowanym mieszkańcom, radnym osiedlowym (bez przewodniczącej rady osiedla, która parła na wycinkę za wszelką cenę), aktywistom i aktywistkom, mediom informującym rzetelnie o procesie oraz ponad 500 osobom, które podpisały petycję o zatrzymanie wycinki. To zbiorowy sukces, brawo!” - napisał Przemysław Słowik, radny Koalicji Obywatelskiej.
Jak podkreślono, wspomniana Maria Myśliwiec, która jest przewodniczącą rady osiedla i jednocześnie miejską radną, była zwolenniczką wycinki. Na profilu inicjatywy Nowy Szczecin skomentowano na Facebooku:
„Pan Prezydent właśnie ogłosił, że nie będzie wycinki drzew na ulicy Broniewskiego. Bardzo dobra decyzja. Ale ani słowem nie wspomniał o mieszkańcach, którzy aktywnie przeciwstawili się temu choremu pomysłowi. Warto przypomnieć, że wniosek o wycinkę drzew był złożony przez urzędników podległych prezydentowi. Pojawiła się za to radna z prezydenckiego klubu, która o tę wycinkę zabiegała. Co za szczyt hipokryzji! Myślę, że po tego typu zachowaniach poznajemy klasę polityka. W ten sposób jednak nie zachęcamy mieszkańców do angażowania się w sprawy miasta i nie budujemy silnego samorządu”.