- Publikacja listy beneficjentów KPO wywołała kontrowersje, ujawniając nietypowe wydatki.
- Wśród beneficjentów znalazł się ośrodek żony posła KO, który ubiegał się o dotacje na rozbudowę.
- Poseł Artur Łącki zapewnia o zgodności z prawem i czystości sprawy.
W czwartek, 7 sierpnia opublikowano listę beneficjentów Krajowego Planu Odbudowy. Ta wywołała spore oburzenie, bo na liście można znaleźć nietypowe przykłady „pomocy dla przedsiębiorców”, którzy ucierpieli w czasie pandemii. Wśród nich jachty, ekspresy do kawy, meble biurowe czy solarium.
Po fali krytyki przyszła zapowiedź kontroli. Sprawa jest badana przez ministerstwo funduszy i polityki regionalnej oraz prokuraturę. Wśród beneficjentów jest ekskluzywny ośrodek wypoczynkowy „Gryf” w Pobierowie w województwie zachodniopomorskim. Kompleks należący do żony posła KO, Artura Łąckiego ubiegał się o trzy dotacje. Jak wylicza „Super Express” to 216 tys. zł na rozbudowę i modernizację sali konferencyjnej, 324 tys. zł na przystosowanie pomieszczenia na salę konferencyjną i 474 tys. zł na stworzenie ogrodu zimowego.
Poseł komentuje: sprawa jest czysta
„Super Express” próbował skontaktować się z żoną posła, która jest właścicielką ośrodka, jednak to nie udało się. Dziennikarze „SE” dotarli do posła, który odpowiedział na pytania. Jak sam stwierdził dla dziennika „zrobiła się z tych dotacji z KPO taka afera, że pewnie w ogóle tych pieniędzy nie będzie”.
Będą sprawdzane papiery. Moja żona nie dostała żadnych pieniędzy, ani złotówki z KPO. A wyłożyła ogromne pieniądze na to, by uratować biznes po pandemii. Moja żona złożyła wnioski i otrzymała środki. I tyle. Wszystko zgodnie z prawem. Cała sprawa jest czysta, nie można się przyczepić do niczego – komentuje poseł dla „Super Expressu”.