Niewykorzystane okazje Pogoni
Początek meczu zaczął się od dynamicznych ataków Pogoni. Na bramkę Widzewa ładowali Łęgowski i Bichakchyan, ale ich strzały były blokowane przez stoperów łodzian. Po chwili jednak role się odwróciły i po okropnym zaniedbaniu w obronie Malca piłkę do pustej bramki skierował Bartłomiej Pawłowski. W 5 minucie mieliśmy 1 do 0 dla Widzewa.
Po chwili Pogoń mogła mieć już remis, bo swoim klasycznym już zejściem na lewą nogą zaatakował Bichakchyan. Kibice wstrzymali oddech, ale piłka przeleciała obok słupka. Po tym zrywie gra się mocno uspokoiła. Pogoń nie chciała nadziać się na kolejną kontrę, a Widzew cofnął się na swoją połowę z korzystnym wynikiem.
Do przełamania mogło dojść w 25 minucie kiedy sam na sam z Ravasem wyszedł Kolouris. Arcyskuteczny Grek tym razem niestety się pomylił, zablokowana została także dobitka Zahovica. Za głowę łapał się Jens Gustafsson, który już widział piłkę w bramce. Najlepszym zawodnikiem po stronie Pogoni był zdecydowanie Vahan Bichakhyan, który co chwila szukał miejsca na uderzenie lewą nogą. Za każdym razem lepszy był jednak świetnie dysponowany Ravas.
Gdyby Stipica bronił tak jak Ravas, Pogoń mogłaby być spokojna o wynik. Słowak raz za razem ratował gości, przede wszystkim w 40 minucie, kiedy Grosicki dograł doskonałą piłkę do Kolourisa. Grek mógł już chwilę później się poprawić, ale zbyt duża brawura sprawiła, że nie trafił z piętki w stuprocentowej sytuacji.
Jeszcze w doliczonym czasie doskonałą okazję miał Grosicki, ale bramka Ravasa była jak zaczarowana. Pogoń schodziła do szatni z poczuciem, że coś im zostało odebrane.
Portowcy pokazują charakter!
Druga połowa zaczęła się od mocnego wejścia Pogoni! To co nie udawało się całą pierwszą połowę w końu odczarowało się w 46 minucie. Bichakchyan dograł piękną piłkę wprost na głowę Zahovica, który przelobował Ravasa. Mieliśmy czysty bilans i 45 minut gry przed nami.
Pogoń miała chrapkę na więcej i Jens Gustafsson dokonał ofensywnych zmian. Na boisku pojawili się Alexander Gorgon i Marcel Wędrychowski, którzy zastąpili mocno zmęczonych Łęgowskiego i Bichakchyana. Świeża krew zrobiła swoje i Pogoń w 64 minucie wyszła na prowadzenie! Luka Zahović dograł piłkę do Kolourisa, który w uderzył w ekwilibrystyczny sposób i zdobył swoją trzecią bramkę w trzecim meczu!
Grosicki po chwili mógł podwyższyć wynik meczu strzałem z wolnego, ale piłka uderzyła tylko w poprzeczkę! Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i nieobecny Widzew wrócił do meczu. Pawłowski uderzył z głowy i miał już być remis, ale okazało się, że zawodnik znajdował się na spalonym! Pogoń wciąż była na prowadzeniu.
Świeży na boisku Marcel Wędrychowski mógł dać Pogoni trzeciego gola, ale jego strzał został skutecznie zablokowany przez obrońców Widzewa. Jens Gustaffson zauważył, że Pogoni zaczyna brakować energii do gry ofensywnej i postawił na wzmocnienia defensywne. Na boisku pojawili się m.in. Kurzawa i Lisowski, dla którego był to pierwszy mecz w Ekstraklasie od 9 lat.
Ostatnie minuty to już czysty profesjonalizm Pogoni. Portowcy utrzymywali piłkę na połowie Widzewa, nie dając mu zbliżyć się do bramki Stipicy. Pogoń pokazała charakter i wróciła z piekła do nieba! Wygrywamy pierwszy mecz domowy w sezonie 2023/24.