Spłonięcie ambulansu w Sławnie
Pan Łukasz ze Sławna świadczy usługi przewozu chorych między szpitalami. Była to jego praca, ale i misja, którą świadczył z wielkim oddaniem. Niestety jego ambulans, czyli główny środek, bez którego nie może kontynuować pracy, spłonął. Do zdarzenia doszło w poniedziałek 3 lutego, w godzinach popołudniowych. Pojazd został zniszczony, nie nadaje się do eksploatacji. Jak powiedział Pan Łukasz w rozmowie z portalem SuperExpress, ogień został ugaszony dopiero przez straż pożarną:
Samochód stoi na podwórku u kolegi, ratownika medycznego. Jak wybuchł pożar, byłem w Koszalinie i to on zawiadomił mnie, że pali się auto i wezwał służby. Próbował sam gasić, ale ogień był zbyt duży, w pięć minut samochód cały płonął. Dopiero strażacy dali radę - mówi Łukasz Płuza w rozmowie z dziennikarzem portalu SuperExpress.
Sprawą już zajmuje się policja, gdyż według poszkodowanego mogło dojść do umyślnego podpalenia pojazdu. Z rozmowy z portalem SuperExpress wynika, że gleba wokół pojazdu miała zapach benzyny. Policjanci pobrali jej próbki, w sprawę został włączony biegły z dziedziny pożarnictwa.
Ambulans służył nie tylko do pracy
Przeznaczenie pojazdu było szerokie, gdyż nie służył on jedynie do przewożenia pacjentów między szpitalami. Był także ambulansem pokazowym, uczestniczył w wielu akcjach charytatywnych, podobnie jak jego właściciel. Sam pan Łukasz często szkolił dzieci i młodzież z pierwszej pomocy. Spłonięcie pojazdu jest więc bardzo dotkliwe. Opowiada o tym również pani Julita, partnerka poszkodowanego kierowcy ambulansu:
Tragedia uderzyła bezpośrednio w naszą rodzinę. Jest to pojazd, który nie tylko prowadził misję jako karetka transportowa, ale też prowadziliśmy obszerną działalność charytatywną i wolontariat. Ten pojazd służył bardzo często jako pokazowy ambulans dla dzieci i młodzieży. Prowadziliśmy nieodpłatnie pokazy z pierwszej pomocy celem edukacji młodego pokolenia, to była jedna z naszych głównych misji - żeby rozpowszechniać wiedzę z pierwszej pomocy - dla Eska Szczecin News opowiada Pani Julita, partnerka Pana Łukasza.
To tragedia dla całej rodziny, tym bardziej, że działalność charytatywną stawiali bardzo wysoko, tak samo jak pomoc drugiemu człowiekowi.
O tyle jest to strata bolesna, że nie możemy chwilowo działać chatyrarywnie. Zbliża się sezon, mamy pewne pertraktacje z kontrahentami, nie wiemy co dalej będzie. Perspektywa na najbliższy czas stoi pod dużym znakiem zapytania. Wstępne ekspertyzy wykazały podpalenie, zostały próbki ziemi - kontynuuje Pani Julita.
Pani Julita powiedziała ponadto, że jej partner, Pan Łukasz to człowiek oddany temu co robi. Zawsze wykonywał swoją misję na 150%, nie rozumie dlaczego spotkał ich taki los. Jest natomiast wdzięczna za bezgraniczną pomoc znajomych, przyjaciół, innych ratowników z branży, którzy często stanowią konkurencję dla pana Łukasza. Jednak pomoc i dobro to wartości najwyższe.
Polecany artykuł:
Zbiórka na rzecz pana Łukasza ze Sławna
Powstała zbiórka pieniędzy, która ma na celu uzbierać środki na dalszą działalność ratowniczą pana Łukasza i odbudowę jego sprzętu. Celem jest uzbieranie 70 000 złotych. Jak czytamy na stronie zbiórki, każda wpłata ma znaczenie:
W związku z tym, potrzebujemy wsparcia, aby pomóc w odbudowie jego sprzętu i umożliwić kontynuację ważnej misji ratunkowej. Każda wpłata ma znaczenie, nawet najmniejsza. Dajmy mu szansę na powrót do pełnej sprawności i pozwólmy mu kontynuować nieocenioną pomoc, którą niesie każdego dnia. Pomóżmy ratownikowi, który zawsze stał na straży zdrowia innych - czytamy w opisie zbiórki na stronie Zrzutka.pl.