"Jesteśmy w tej chwili jedynym oddziałem w Zachodniopomorskiem, który ma leczyć udary covidowe i inne przypadki neurologiczne. Zjeżdżają do nas przypadki z Koszalina, Kołobrzegu, Wałcza, przyjmowaliśmy też pacjentów z innych województw, na przykład z Wielkopolski, w których nie było miejsca na oddziale covidowym dla chorego z udarem mózgu" – powiedziała w piątek dziennikarzom lek. Małgorzata Niekrasz, kierująca Oddziałem Neurologii i Odziałem Udarowym szczecińskiego szpitala wojewódzkiego.
Polub nasz fanpage ESKA Szczecin News na Facebooku! Znajdziesz tam najciekawsze informacje z Twojego miasta i regionu
Zaznaczyła, że przyjmowani na oddział pacjenci z reguły są w bardzo ciężkim stanie, trafiają do szpitala wojewódzkiego bardzo późno, z licznymi chorobami współistniejącymi.
"Do tego dochodzi COVID-19, a więc u chorego z udarem mózgu dochodzi zapalenie płuc, czyli jesteśmy jeszcze obciążeni leczeniem zapalenia płuc i niewydolności oddechowej" – wyjaśniła lekarka. Dodała, że zakażenie SARS-CoV-2 wywołuje duże powikłania zakrzepowe.
Zaznaczyła, że w porównaniu do zeszłego roku praca całego zespołu na oddziale jest "niewspółmiernie ciężka". Chorzy z udarem z terenu trafiają na oddział za późno; wskazała, że możliwe, iż pacjenci korzystają z teleporad, podczas których trudno zdiagnozować udar. Część chorych – jak dodała lekarka – obawia się przyjazdu do szpitala i zwleka z decyzją. "A dla udaru liczy się czas" – podkreśliła.
Jak poinformowała, na oddziale jest wiele zgonów – wskazała, że ich liczba jest "przytłaczająca". "Do kwietnia mieliśmy 120 przyjętych pacjentów, z tego mamy 47 zgonów. Nigdy nie było takiej liczby zgonów i nie były to tak ciężkie przypadki neurologiczne. Pacjenci nie leżą tydzień, dwa – powikłanie w postaci zapalenia płuc czy zakrzepicy powoduje wydłużenie tego czasu" – zaznaczyła.