Spis treści
- Temida69 o strojach i pomyśle na pseudonim
- Temida o nietolerancji
- Drag queen w Polsce - czy środowisko jest przyjazne?
- Prowadzenie marszu równości to inna bajka i działanie
- "Drag me out" był potrzebny w Polsce? Tak to ocenia Temida69
Temida69 o strojach i pomyśle na pseudonim
Poznaliśmy Temidę na Szczecińskim Marszu Równości. Zdecydowanie wybijała się swoją pewnością siebie, odwagą i otwartością. Chętnie rozmawiała z innymi o tym, jak zacząć być drag, ale i ogólnie o życiu. A jak w ogóle powstała Temida69?
- Jest to bogini sprawiedliwości a 69 to jedyna sprawiedliwa pozycja se**ualna. Przez długi czas w swoim życiu mierzę się z niesprawiedliwością, która staje na mojej drodze, dlatego chciałem stworzyć postać, która stawi temu czoła. Dziś już wiem, że świat nigdy nie był sprawiedliwy i nie będzie i nie muszę podejmować żadnej walki. A tak na serio, to ta pierwsza odpowiedź jest bliższa mojemu sercu - powiedziała dla szczecin.eska.pl Temida.
Skąd w ogóle pomysł na drag?
- Od zawsze uważam w moim systemie mózgowym pracowały po równo: pierwiastki męskie i żeńskie. U niektórych działają w innych proporcjach, u mnie totalnie 50/50. Między moim 8 a 14 rokiem życia dość często podbierałem mamie buty na obcasie i chodziłem w nich po domu, czy pomalowałem paznokcie i zmyłem, zanim zdążyła wrócić z pracy, czy przymierzałem jej kolczyki czy ubrania. Jej szafa była o wiele ciekawsza niż taty szafa, która zawierała tylko kilka koszulek (kolorystycznie więcej czerni) więc podbierałem te mamy i robiłem jakieś pokazy mody i inne zwariowane rzeczy. Następnie poszedłem do szkoły średniej (tam już, nie miałem takich pomysłów, przynajmniej nie w tej dziedzinie, bo odjechany byłem zawsze i jestem) i po prostu myślałem, że z tego wyrosłem. Potem pojechałem do większego miasta i zobaczyłem swój pierwszy występ drag queen. Oczywiście był słaby, ale stwierdziłem, że zrobię to lepiej no i się zaczęło. Drag kilka lat temu wyglądał naprawdę śmiesznie, ale poznając inne osoby i wchodząc w ten światek szybko załapałem, że są osoby, które robią go super i stwierdziłem "to jest to". Chcę wyglądać jak diva, bo mogę i bo lubię. Musiałem się ewidentnie w dzieciństwie naoglądać za dużo "Gwiazdy tańczą na lodzie" i wyszło mi to na dobre! Jestem autentyczny, więc w dragu czy bez jestem dokładnie taki sam. Mam takie same zasady i taki sam system wartości. Nic tu się nie zmienia. Nadal wolę mężczyzn i eksponuję swoje ciało, jak by było dziełem sztuki - śmiała się Temida.
Drag słynie też z tego, że ma dosyć kreatywne stroje. Skąd pomysły na kreacje bierze Temida?
- Temida nie ma żadnych pomysłów na stroje. Kupuję gotowce normalnie w sklepie, tylko raz mam wizję na bycie glamour, raz chcę być bardziej rockowa, więc ta garderoba się szybko zmienia. Teraz mam ochotę być totalnie bi*chy, więc kupuję już ubrania, które się składają z 3 sznurków i spódniczki i myślę, że wystarczy. Nie mam swojego ulubionego looku, bo ja nie przywiązuje się do ubrań, ale z mężczyznami mam to samo. Zakładam coś raz i potem to sprzedaje bo nie chce mi się chodzić w tym samym dwa razy. Może ze trzy razy wyszłam w tym samym, ale chyba nie było wtedy czasu na kupienie czegoś nowego - opowiada.
Jak się okazało, jeden z ulubionych występów to ten w Szczecinie - w Nowej Dekadencji.
- To była duża scena. Zrobiłabym to jeszcze lepiej i intensywniej gdybym wiedziała, ile przestrzeni jest do zagospodarowania - opowiedziała.
Znajomi wspierają Temidę w tym, co robi na co dzień.
Temida o nietolerancji
Na wielu grupach widać, że drag jest różnie odbierany w Polsce. Czy nasz rozmówca nie boi się być Temidą?
- Ja się niczego nie boję w życiu. Bycie Temidą daje mi jeszcze więcej odwagi a w moim przypadku mam jej już nadmiar. Chętnie się podzielę - śmiała się Temida.
A z jakim odbiorem spotyka się Temida?
- Jeśli drag już wszedł do mainstreamu, co jest wielkim sukcesem w Polsce to proponuję państwu trochę poczytać, trochę podpatrzeć i poznać się z tematem. Jeśli się komuś podobam to niech patrzy, dopóki mu serce z radości nie pęknie, jeśli się komuś nie podobam, to wystarczy odwrócić głowę, tylko nie o 360 stopni, a o 90, tak jest bezpieczniej - odpowiedziała Temida.
Niektóre osoby ze środowiska LGBTQ+ wielokrotnie zaznaczają, że spotykają się z nietolerancją w Polsce. Jak jest w przypadku Temidy?
- Myślę, że każdego człowieka z jakiegoś powodu dotknęła nietolerancja. Ludzie są różni, a niestety zdecydowana większość o tym nie wie. Tak, wiem, dziwne. Ludzie w dobie Internetu czy książek, które są pod ręką nie korzystają z dobrodziejstw i przez to, nie nadążają za tym co się dzieje, a jeśli za czymś nie nadążają to znaczy, że tego nie rozumieją a jeśli czegoś nie rozumieją to zakładają za złe. Mnie czasem spotyka nietolerancja ze względu na to, że przebieram się za kobietę, co mnie absolutnie nie rusza, ale myślę, że grupa osób, która się aktualnie mierzy z większą nietolerancją to nasz rząd i osoby, które robią tam większy cyrk niż ja na swoich występach - podsumowała Temida.
Polecany artykuł:
Drag queen w Polsce - czy środowisko jest przyjazne?
Środowisko drag queen w Polsce jest dosyć rozdrobnione, chociaż wiele osób spotyka się na wspólnych eventach. Przyjaźń czy zależy od miasta?
- Mam mówić prawdę czy kłamać? Nie mogę kłamać, bo ktoś mi ostatnio powiedział, że mam idealny nos, więc nie chciałabym, aby mi urósł (śmiech). Jak widać poza "Gwiazdy tańczą na lodzie" czas na Pinokio też się znalazł. Myślę, że w małym stopniu środowisko drag jest sobie przyjazne, a w większej mierze nie jest. Skąd ten wniosek? U wielu osób, które występują jako drag queen zauważyłam, że leczą w ten sposób swoje kompleksy. Wyjdą na scenę, dostaną jakiś poklask, średni pieniądz, a w głowie myśl byłam teraz ważna, byłam kimś, czyli coś, czego brakowało w dzieciństwie większej grupie osób LGBTQ+ w wolnym czyt. zainteresowania i akceptacji ze strony rodziców czy znajomych. Nigdy nie padło słowo, "jesteś świetna", "jestem z Ciebie dumna", tylko szydera, trudne dzieciństwo i samotność. Niestety, okrutna prawda. Są osoby, które zmierzyły się już z demonami przeszłości i przepracowały w sobie ten temat, przez co są bardziej życzliwe, miłe i da się z nimi stworzyć event i mieć kontakt, a są osoby, które posługują się językiem ulicy i wydrapałyby sobie oczy za event, bo nie mają żadnych zasad w życiu. Są chamskie, wredne i zarozumiałe, ponieważ w ich głowie cały czas trwa walka o udowadnianie innym, że są super, tylko nie patrzą na to, jakim kosztem to robią - powiedziała Temida.
Prowadzenie marszu równości to inna bajka i działanie
Temida69 słynie z tego, że prowadzi w Polsce liczne eventy, m.in. marsze równości. Jakby opisała takie przeżycie?
- Uwielbiam to robić i dobrze się w tym czuję, ale nie nazwałabym tego przeżyciem a bardziej działaniem. Traktuje to bardziej jak misję, czyli być jak najbardziej atrakcyjna i atencyjna, że by zainteresować media, które zrobią zasięgi. Gadam jakieś głupoty, żeby ludzi zwabić żartem i pokazać im, że nie gryzę. Mówię te ważne rzeczy, dla wszystkich osób, które być może przyszły po raz pierwszy albo nie wiedzą, po co się organizuje marsze równości. Dla niektórych to pierwszy ważny krok, by wyjść na ulice, między osoby i powiedzieć sobie - "też jestem jedną z tych osób z tego środowiska. Nie chcę się już tego wstydzić". Nie wszystkie te osóbki mają od kogo dostać jakiekolwiek wsparcie, będąc w grupie, czują się bezpieczniej. Dla wielu z tych osób to prawdopodobnie jedyna impreza queerowa w ich miejscowości, o jakiej mogą pomyśleć, bo poza marszem muszą wrócić do szarej rzeczywistości. Marsz jest takim statkiem, który przypływa i daje nadzieję, a potem wjeżdża rząd, który te statki chce topić i osoby, boją się już na nie wsiąść, przez co blokuje to też działania i zachowania tych młodych osób - powiedziała Temida
A jak reakcje publiki?
- Rozmowa moja z całą też zebraną publiką to moja forma zaznajomienia osób z tematem drag queen. Często przecież mówię na tyle głośno, że osoby wychodzą z balkonów, że by zobaczyć, co się dzieje. Bardzo często machają, uśmiechają się, tańczą, bo nie widzą nic, co by miało wyrządzić im krzywdę, więc kiedy ich pozdrawiam, to pozdrowienia również trafiają do nas. Trzeba zacząć od małych kroków, choć sam marsz w małej miejscowości to myślę, że mega duży i przełomowy krok - powiedziała Temida.
"Drag me out" był potrzebny w Polsce? Tak to ocenia Temida69
"Czas na show. Drag me out" był zdecydowanie ulubieńcem widzów. Mimo obaw, program został ciepło przyjęty przez Polaków, którzy regularnie wymieniali się spostrzeżeniami na temat występów. A jak drag queen ocenia taki program? Czy Polska potrzebowała taki program i to był dobry pomysł?
- Myślę, że w dużej części tak. Drag w naszej polskiej telewizji czy radio to ogromny sukces dla naszej kultury dragowej. Nazwałabym to nawet przełomem. ale też i komedią, bo co tam robił Tomasz Karolak to ja do dziś nie wiem. Natomiast ludzie lubią widowiska. Będą klaskać kiedy będziesz triumfować, a kiedy noga Ci się powinie będą się śmiać z Ciebie. Myślę, że takimi prawami się rządzi telewizja i o to w tym chodzi. Myślę, że nie przypadkiem padło na niego. Jeśli chodzi o program. Wymieniałbym całe jury i zmieniła trochę koncept programu. Nie wiem, czy jestem tak próżna czy pewna siebie, ale myślę, że dużo więcej by się wydarzyło w tym programie gdybym zajęła jakiekolwiek stanowisko w nim, aczkolwiek zdaję sobie sprawę ile rzeczy jest wyciętych bo musi się "mieścić w normach". Dlatego bym się tam sprawdziła, bo w wielu normach się nie mieszczę i cenię to sobie. Jest to atrakcyjne i wzbudza ciekawość ludzi a co za tym idzie - świetnie się sprzedaje - powiedziała Temida.
Na sam koniec poprosiliśmy Temidę o powiedzenie kilku słów do Polaków. Jak to ona, odpowiedziała w swoim stylu.
- Dbajcie o siebie i o swoje zdrowie. Kupcie kozaki i grubą kurteczkę, bo zima za rogiem. Bardzo się cieszę, że mogłam udzielić tego wywiadu a jeśli się komuś spodobał to zachęcam do bookowania mnie. Chętnie wystąpię na Twoich imieninach, urodzinach, poprowadzę wesele, jarmark bożonarodzeniowy i każdą imprezę, jaka przyjdzie Ci do głowy. Na niedzielnym obiedzie wypłynę z rosołu. Zupełnie poważnie, nie bójcie się tylko napiszcie - podsumowała Temida.