Przespana pierwsza połowa Portowców
Pierwsza połowa zaczęła się… zwyczajnie. Pogoń zdawała się kontrolować grę, nic nie zapowiadało, że coś może zagrozić bramce Bartosza Klebaniuka. Młody golkiper był w dobrej formie i pewnie łapał piłki w polu karnym
Wszystko zmieniło się w 16. minucie, kiedy chwila nieuwagi doprowadziła do piekelnie precyzyjnego strzału Jamie Mulgrewa. Klebaniuk wystrzelił jak z procy, ale nie dał rady dosięgnąć piłki. Mieliśmy 1-0 dla gości.
Pogoń próbowała dostać się pod bramkę Chrisa Johnsa, ale zdawało się, że ofensywa Portowców nie miała pomysłu na grę. Kilka doskonałych okazji miał Kamil Grosicki, ale w jego uderzeniach albo brakowało dokładności albo lepszy był Johns.
Pierwsze 45. minut minęło w bardzo wolnym tempie. Pogoń schodziła do szatni z poczuciem rozczarowania i musiała znaleźć pomysł na rozpracowanie obrony Irlandczyków.
Bramka roku Vahana Bichakchyana
Na drugą połowę Pogoń wyszła bez zmian. Najwyraźniej Jens Gustafsson wierzył w jakość swoich piłkarzy. I jak się okazuje… miał rację! Już w 48. minucie świetną akcją kombinacyjną popisał się duet Grosicki – Koutris. Piłka ostatecznie trafiła pod nogi Koulourisa, a ten nie marnuje takich sytuacji. Mieliśmy remis!
Minutę później… znowu przegrywaliśmy! Prawą stroną pobiegł Cooper, który zagrał idealną piłkę na głowę Kyle’a McQueena. Klebaniuk nawet nie drgnął.
W drugiej połowie gra zdecydowanie się otworzyła. W 56. minucie Pogoń znów wyrównała. Wszysrto dzięki pięknemu zagraniu Leonarda Koutrisa w pole karne. Piłka spadła wprost na nogę Linusa Wahlqvista, który mimo swojej pozycji obrońcy, wykończył akcję niczym rasowy napastnik.
W 64. minucie Rafał Kurzawa zrobił coś niesamowitego. Dostał piłkę idealną od Kamila Grosickiego i nie trafił z odległości… 2 metrów. Czy hejterzy „Kurzego” jednak nie mylili się co do dyspozycji pomocnika Portowców.
Absolutny highlight meczu miał jednak miejsce w 75. minucie. Vahan Bichachkyan odebrał piłkę i z odległości 30 metrów strzelił prawdopodobnie swoją najpiękniejszą bramkę w karierze. Pajęczyna została ściągnięta, a piłka wpadła idealnie pod poprzeczkę bramki Johnsa. Mieliśmy 3 do 2 dla Pogoni.
Portowcy mieli jeszcze wiele okazji. Na swoje bramki czyhali m.in. Przyborek oraz Łęgowski. Tego wieczoru nie padłu jednak już żadne gole, a Portowcy pewnie przeszli do 3. rundy Ligi Konferencji Europy!