Jennifer Wagner, szczecińska restauratorka

i

Autor: Jennifer Wagner - materiały prasowe

"Liczyłam na wyrozumiałość, poczułam się jak złodziej" - historia pewnej restauratorki

2020-05-14 13:27

Tak swoje doświadczenie opisuje jedna ze szczecińskich restauratorek, Jennifer Wagner.

Najpierw kryzys zmusił ją do zwolnienia większości zespołu, w tym wszystkich kelnerek. Chcąc podporządkować się obostrzeniom i móc jakkolwiek kontynuować działalność, zostawiła samych kucharzy, zatrudniła kurierów i uruchomiła dostawę oraz odbiór posiłków na wynos. Piętrząca się konkurencja szybko jednak ostudziła ten zapał.

Restauratorka walczyła również o odroczenie czynszu, żeby w ogóle złapać oddech i móc mówić o przyszłym wyjściu na prostą... Aż pojawiło się światełko w tunelu. Przynajmniej na chwilę.

Tą nadzieją było otwarcie ogródka, na które musiał się zgodzić szczeciński TBS. Kobieta usłyszała jednak odmowę, a powodem miały być zaległości w czynszu.

Kompletny brak zrozumienia, brak szacunku... Ponieważ "nie chcę" płacić czynszu, to jestem złodziejem. Ton, którym wypowiadała się pani Gosia z TBS-u wskazywał na to, że czuje się ode mnie ważniejsza. Było mi niezmiernie przykro, że w tej całej sytuacji, zamiast się nawzajem wspierać, traktuje się nas po prostu jak ludzi gorszej kategorii - mówi Jennifer Wagner, właścicielka restauracji na szczecińskim Deptaku Bogusława.

Na domiar złego - jak dodaje - wcześniej otrzymała decyzję o odroczeniu czynszu do 30 czerwca, ale nowa faktura, która przyszła, miała termin płatności do 10 maja. Restauratorka poczuła się jak potrzasku, a wiara w ogródek spełzła na niczym:

Jedna prosta decyzja urzędnika mogła mi pomóc normalnie funkcjonować. W tym momencie odebrano mi całą nadzieję, tak naprawdę.

Jennifer Wagner wciąż liczy, że szczeciński TBS wyrazi zgodę na dzierżawę ogródka. W chwili obecnej przyszłość lokalu wisi na włosku.