Za co został skazany Angelo Becciu?
Kardynał Becciu został ukarany między innymi za sprzeniewierzenie pieniędzy i nadużycie urzędu.
Razem z nim sądzono w Watykanie 9 innych osób, wśród nich finansistów i pracowników Sekretariatu Stanu.
Głównym wątkiem procesu była sprawa zakupu ze środków Sekretariatu Stanu luksusowej kamienicy w Londynie za ponad 300 mln euro. Gdy ujawniono sprawę tej transakcji, nieruchomość została sprzedana przez Watykan z ogromną stratą.
Obrona włoskiego kardynała zapowiedziała złożenie apelacji i podkreśliła, że jest on niewinny.
Kary pozbawienia wolności od 3 do 7 lat otrzymali także inni sądzeni pośrednicy w transakcji, wśród nich finansista Gianluigi Torzi, skazany na 6 lat.
W Watykanie odbył się "proces stulecia"
Sprawę rozpoczętą prawie dwa i pół roku temu przed trybunałem Państwa Watykańskiego, dotyczącą nieprawidłowości finansowych w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej, media nazwały „procesem stulecia”.
Prokurator żądał dla włoskiego kardynała 7 lat i 3 miesięcy więzienia. Jako zastępca sekretarza stanu Becciu był trzecią osobą w hierarchii Stolicy Apostolskiej
To był bezprecedensowy proces w historii Kościoła; jeden z najważniejszych dostojników, który był także prefektem Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, oskarżony został o nadużycia finansowe. Ani on, ani inni oskarżeni nie przyznawali się do winy.
W komentarzach określano też językiem finansów jako „stress test” dla pontyfikatu papieża Franciszka, czyli sprawdzian radzenia sobie z kryzysem.
Proces zakończył się przed przypadającymi w niedzielę 87. urodzinami papieża.
Odbyło się ponad 80 rozpraw, bacznie obserwowanych przez dziennikarzy. Przewodniczącym watykańskiego trybunału był weteran włoskiego sądownictwa Giuseppe Pignatone.
Większość rozpraw odbyła się w wielofunkcyjnej sali Muzeów Watykańskich, bo aula trybunału okazała się za mała
Państwo papieskie straciło setki milionów euro
Poważne zarzuty oszustw finansowych postawiono 75-letniemu kardynałowi Becciu oraz między innymi dwóm finansistom: Raffaele Mincione i Gianluigiemu Torziemu. Oskarżeni byli o sprzeniewierzenie ogromnych sum pieniędzy, za jakie uznano zakup w 2014 roku - jako inwestycji - za ponad 300 mln euro luksusowej nieruchomości przy Sloane Avenue w Londynie z funduszy Sekretariatu Stanu. Środki na tę transakcję przeznaczono też częściowo ze świętopietrza, czyli datków na dobroczynną działalność papieża.
Straty, jakie poniósł Sekretariat Stanu w wyniku tej transakcji, wynoszą od 139 do 189 mln euro - taki bilans przedstawił przed trybunałem promotor sprawiedliwości, czyli odpowiednik prokuratora - Alessando Diddi.
Obrona kard. Becciu argumentowała, że jako substytut (zastępca) sekretarza stanu zajmował się kwestiami administracyjnymi i nie miał wpływu na zakup tej nieruchomości. Została ona sprzedana przez Watykan w 2022 roku ze stratą, gdy na jaw wyszła sprawa tej transakcji.
Były substytut od początku procesu podkreślał, że jest niewinny.
Choć sprawa londyńskiej kamienicy znajdowała się w centrum procesu, to pochodzący z Sardynii kardynał został też oskarżony o to, że dokonywał przelewów ze środków Sekretariatu Stanu na konta spółdzielni, prowadzonej na tej wyspie przez jego brata. Dostojnik odpierał także te zarzuty zapewniając, że pieniądze - łącznie ponad 100 tys. euro - były przeznaczone na cele charytatywne.
Był też inny wątek sprawy sądowej. Dotyczył on starań na rzecz uwolnienia zakonnicy, porwanej w Mali przez dżihadystów. W tej sprawie Becciu skontaktował się z Włoszką Cecilią Marogną, przedstawiającą się jako ekspertka w kwestiach międzynarodowych. Otrzymała ona z Watykanu około pół miliona euro. Potem okazało się, że zamiast na działania na rzecz uwolnienia zakonnicy, sprzeniewierzyła ona przekazane jej pieniądze; wydała je między innymi na dobra luksusowe. Także ona zasiadała na ławie oskarżonych.
Kardynał nie przyznaje się do winy
W wywiadzie dla pierwszego programu włoskiej telewizji publicznej kardynał Becciu, który otrzymał wyrok sądu pierwszej instancji, stwierdził: "Nie jest miło być skazanym. Byłem skonsternowany i czułem na sobie ciężar siebie samego, mojej rodziny i także Kościoła".
Zapytany o to, czy papież Franciszek wierzy w jego niewinność, odparł: "Sądzę, że tak i mam taką nadzieję. Ja natomiast - to pewne - zrobię wszystko, by udowodnić, że jestem niewinny".
"W sądowych instancjach i na wszelkie możliwe sposoby chcę wykrzyczeć światu, że jestem niewinny; że absolutnie nie popełniłem przestępstw, o które mnie oskarżono".