Kogel-Mogel w Szczecinie to jeden z najstarszych punktów w mieście
Kogel-Mogel działa w ramach Polskiego Komitetu Pomocy Społecznej. To organizacja pozarządowa, a głównym celem jest działanie na rzecz osób potrzebujących. Od lat 90. lokal dzierżawią od „Społem”. A sam „Kogel-Mogel” istnieje od ponad 60 lat. Obok Turysty, to jeden z najstarszych barów mlecznych w Szczecinie.
Kogel-Mogel od poniedziałku do piątku jest czynny od 10 do 18. W soboty od 10 do 17:00.
– My przychodzimy znacznie wcześniej – mówi dla Kuriera Szczecińskiego, Wioletta Dobberstein, kierowniczka baru. – Jest nas niewiele, a musimy przygotować sporo jedzenia. Trzeba np. obrać warzywa. Mamy w ofercie placki ziemniaczane, ale te robimy na bieżąco, ze świeżo obranych ziemniaków i dlatego na placki trzeba niestety poczekać trochę dłużej.
Kogel-Mogel na Niebuszewie. PRL w obecnych czasach?
Wiele osób określa samo Niebuszewo osiedlem barów mlecznych. Jest tutaj nie tylko Kogel-Mogel, ale też i Kopytko, które mieści się dosłownie naprzeciwko Kogla. Kiedyś też istniał BarLenka i Zacisze. Niestety, one nie przetrwały. Jednak Kogel-Mogel nie może narzekać na brak ruchu.
- Jestem tutaj bardzo często, bo nie chce mi się gotować. Jestem sama, wygodniej mi tu podejść, bo blisko mieszkam. Pierogi tak samo smakują od lat. Bardzo je lubię – opowiada pani Jadwiga.
Niedaleko pani Jadwigi siadła rodzina z dwójką dzieci. Jak się okazuje, przychodzą tutaj raz w tygodniu.
- Nie umiem robić tak dobrych naleśników z serem jak panie w Koglu. A moje dzieci je uwielbiają. Zawsze raz w tygodniu przychodzimy tutaj na miskę zupy i naleśniki. Taka nasza rodzinna tradycja – opowiada pani Katarzyna.
Niedaleko też kopytka jadł mężczyzna w średnim wieku. Jak się okazuje, bywa tutaj od lat 90.!
- Kiedy przeprowadziłem się z żoną do Szczecina, różnie było z gotowaniem. Teraz dwa razy w tygodniu staram się tu jeść. Raz w tygodniu sam lub z żoną, jeżeli ma czas. Drugi raz z kolegą z pracy. Takie nasze wypady. Jedzenie tak samo smakuje od ponad 30 lat. Zawsze pyszne, świeże. Jak u mamy – komentuje pan Jarosław.
Jak też zaznacza, w Koglu bywają naprawdę tłumy.
- Często o 15 już czasami trudno coś zjeść, bo wszystko schodzi już wcześniej. Bywają też takie dni, szczególnie w tym roku, że nawet nie ma gdzie usiąść. Lokal może i nie wygląda nowocześnie, ale jest smacznie – podsumował pan Jarosław.
Polecany artykuł: