Podstawowy czas gry to za mało
Pierwsza połowa była zdecydowanie lepsza w wykonaniu gospodarzy. Dopingowana przez kibiców Pogoń sprytnie wychodziła z wysoko zastawionego pressingu piłkarzy Jagi. To jednak Jagiellonia stworzyła pierwszą naprawdę groźną sytuację. Imaz wyminął defensorów Pogoni w polu karnym, aby w ostatniej chwili zostać zablokowanym.
Pogoń szukała ataków przede wszystkim skrzydłami. Kamil Grosicki dwoił się i troił, aby dostać się w pobliże bramki Abramowicza, ale brakowało tego ostatniego podania. Najbliżej strzelenia bramki był Ulvestad, który próbował zaskoczyć bramkarza gości strzałem z dystansu, piłka jednak nieznacznie minęła lewy słupek.
Wyjątkowo dobrze prezentowała się defensywa Portowców. Koutris i Wahlqvist często wymieniali się ze skrzydłowymi, a Borges i Malec w pełnym skupieniu czyścili pole karne Pogoni. Jagiellonia nie została jedna kompletnie zdominowana i wciąż liczyła na szybką kontrę i otwarcie wyniku meczu.
Druga połowa zaczęła się od odważnych prób strzeleckich Rafała Kurzawy i Kamila Grosickiego. Portowcy od początku chcieli zaznaczyć, że są ofensywnie nastawieni i szukają rozstrzygnięcia w podstawowym czasie gry. Sam na sam z Abramowiczem zdołał nawet wyjść Koulouris, ale w decydującym momencie został wytrącony z równowagi i nie zdołał oddać czystego strzału.
Chwilę później Koulouris wyszedł na dogodną sytuację i bezproblemowo skierował piłkę do bramki. Niestety sędzia Raczkowski dostał sygnał z VAR-u, że przy akcji bramkowej dogrywający Kamil Grosicki był na pozycji spalonej. Bramka została anulowana!
Jak to mówią „co uciecze, to się nie odwlecze”. Chwilę później, w 59. minucie Adrian Przyborek dograł piłkę pod nogi Koulourisa, a ten z najmniejszej odległości wpakował piłkę do bramki. Tym razem nie było już wątpliwości, mieliśmy 1:0 dla Pogoni!
Pogoń się nie zatrzymywała i lada moment miała kolejne okazje strzeleckie. Bardzo bliski swojej bramki był Kamil Grosicki, który wyszedł sam na sam z Abramowiczem. Mimo silnego uderzenie golkiper gości zdołał odbić piłkę na rzut rożny.
Mimo kompletnej dominacji Portowców wystarczyła chwila nieuwagi, aby losy spotkania się odwróciły. Bartłomiej Wdowik wykorzystał lukę w polu karnym i technicznym strzałem pokonał Cojocaru. Mieliśmy remis.
Pogon pokazuje swój charakter
Rozpoczął się doliczony czas gry. Zawodnicy obu drużyn byli już wyraźnie zmęczeni, zaczęły pojawiać się pierwsze skurcze. Pogoń jednak nie rezygnowała z ataków i w końcu się to opłaciło. Grosicki wrzucił piłkę z rzutu rożnego, która idealnie opadła na głowę Fredrika Ulvestada. Pogoń wygrywała w dogrywce.
Pogoń miała jeszcze kilka szans na podwyższenie wyniku. Sam na sam z Abramowiczem ponownie znalazł się Koulouris, ale jego strzał został w porę zblokowany przez obronę gości. Jens Gustafsson zdążył jeszcze wprowadzić taktyczne zmiany. Boisko niespodziewanie opuścił m.in. Kamil Grosicki, a na murawie pojawili się Vahan Bichakchyan oraz Danijel Loncar. Pogoń nie wypuściła już prowadzenia i po raz pierwszy od 14 lat znów jest w finale Pucharu Polski! Kibice, widzimy się na Stadionie Narodowym!