Uzbekistan walczy z religijnością
Takie postępowanie władz wpisuje się w ciąg podejmowanych w ostatnim czasie działań, zmierzających do ograniczenia wolności kultu i praktyk religijnych muzułmanów. Ma to prawdopodobnie związek z obawami władz o falę "radykalizacji religijnej" w Uzbekistanie.
Właściciele lokali gastronomicznych określających się jako "halal", tj. zgodnych z zasadami islamu, nie serwują alkoholu, ponieważ wyznawcy nie mogą go spożywać. W restauracjach tych są również pokoje modlitewne przeznaczone dla klientów. Zamknięte przez władze restauracje znajdują się w różnych dzielnicach Taszkentu, ale łączy je przestrzeganie zasad zgodnych z wiarą muzułmańską.
Jeden z restauratorów, prosząc o zachowanie anonimowości, powiedział w rozmowie z Radiem Swoboda, że służby sanitarne i epidemiologiczne sprawdziły kuchnię, inspektorzy podatkowi sprawdzili kasę i dokumenty, a przedstawiciele jeszcze innej służby sprawdzili salę modlitewną restauracji, wypytywali pracowników o ich poglądy religijne, a nawet sprawdzali ich telefony komórkowe. Nikt przy tym nie okazał żadnych dokumentów, upoważniających do przeprowadzenia kontroli. Restauracja została zamknięta bez podania jasnego powodu. Podobny los spotkał kilkanaście innych lokali.
Dziennikarze Radia Swoboda zwrócili się do władz Taszkentu o skomentowanie zarzutów, ale nie otrzymali odpowiedzi.
Właściciel jednego z zamkniętych lokali gastronomicznych powiedział, że kilka dni po nakazie zamknięcia interesu został wezwany przez funkcjonariuszy "służb antyterrorystycznych". Poradzono mu, aby uzyskał licencję na sprzedaż alkoholu i otworzył mały bar w swoim lokalu.
- Sprzedawaj alkohol - będziesz pracował bez żadnych problemów!" - powiedzieli mu mundurowi i dodali: "będzie lepiej, jeśli nie będziesz się nam opierał". Mieli też powiedzieć: "Rozumiemy pana, my też jesteśmy muzułmanami, ale jest to konieczne, ponieważ zagraniczni turyści chcą alkoholu".
Takich rozmów miało być, jak twierdzi Radia Swoboda, więcej. Restauratorom nakazano też usunięcie oznaczeń świadczących, że ich lokal jest "halal".
Religijny Uzbekistan zmienia kurs?
Radio Swoboda przypomina, że działania władz zbiegły się w czasie z doniesieniami o wzroście liczba zatrzymań i przesłuchań osób wierzących, przymusowym goleniu bród mężczyznom i zakazie noszenia nikabów przez kobiety w miejscach publicznych. Zakazuje się też otwierania nowych meczetów.
Położony w Azji Centralnej Uzbekistan zamieszkuje około 35 mln osób, z czego ok. 90 proc. populacji deklaruje wiarę muzułmańską (przeważnie rytu sunnickiego).
Po dojściu do władzy w 2016 r. prezydent Szawkat Mirzijojew dał się poznać zagranicznym obserwatorom jako przywódca, który przywrócił wiele swobód religijnych, zakazanych przez swojego poprzednika - Islama Karimowa. Dzięki temu Uzbekistan przestał figurować na liście "krajów budzących szczególne obawy" Departamentu Stanu USA w kwestii wolności religijnej.
Jednak w ostatnim okresie polityka państwa uległa radykalnej zmianie. "Albo religia, albo służba państwu" - oznajmił we wrześniu premier Abdulla Aripow, oznajmiając podległym sobie urzędnikom, że nie powinni demonstracyjnie obchodzić się ze swoją wiarą.
Obawy taszkenckiego reżimu nie są bezpodstawne - ocenia Radio Swoboda. Na początku niepodległości Uzbekistanu (od 1991 r.) zaczęły pojawiać się grupy religijne gotowe otwarcie kwestionować świecki system państwowy. Jedną z bardziej znanych był Islamski Ruch Uzbekistanu, oskarżany przez władze o zorganizowanie serii zamachów bombowych w Taszkencie w latach 90. XX stulecia; uznany został za organizację terrorystyczną; jej resztki pozostają aktywne w Afganistanie i Pakistanie