Ekspert wyjaśnił, że do transmisji wirusa SARS-CoV-2 dochodzi dwoma drogami. Pierwsza - powietrzna - jest związana z bliskim i dłuższym kontaktem w odległości mniejszej niż 1,5 metra. Druga - aerozolowa - związana jest np. z kaszlem lub kichaniem i "chmurą" potencjalnie zakaźnych cząstek wirusa.
"Jeżeli mówimy o środowisku zewnętrznym, to wejście w chmurę aerozolu jest bardzo mało prawdopodobne. Wirus na zewnątrz ulega szybkiemu rozproszeniu. Jeżeli byśmy żyli w świecie, w którym ludzie to wiedzą i słuchają takiego komunikatu, to poluzowanie przepisów w tym zakresie jest oczywiste. Tak zrobili np. Niemcy, gdzie maseczki pozostały np. na przystankach autobusowych. Rozumiem, że rząd obawia się, utrzymując przepis o noszeniu maseczek na zewnątrz, że jak pozwoli się na ich zdjęcie, to nie będą one noszone nigdzie, co jest niestety zrozumiałe" - podkreślił prof. Parczewski, który doradza premierowi w ramach Rady Medycznej.
Polub nasz fanpage ESKA Szczecin News na Facebooku! Znajdziesz tam najciekawsze informacje z Twojego miasta i regionu
Przyznał jednocześnie, że prawdopodobnie, im ludzie więcej spędzali czasu będą na zewnątrz, tym zakażeń będzie mniej. W jego ocenie można także rozważyć otwarcie gastronomii na zewnątrz.
"Tak zrobili Hiszpanie. Takie otwarcie ogródków restauracyjnych należy obwarować koniecznością odległości między stolikami i np. limitem do 6 osób przy jednym stoliku. Zakażenia tzw. klastrowe się na zewnątrz w zasadzie nie zdarzają. Poluzowanie obostrzeń w tym zakresie nie niosłaby wielkiego ryzyka" - dodał lekarz naczelny ds. COVID-19 w szpitalu wojewódzkim w Szczecinie.