Cena papryki 2023. Towar luksusowy czy podstawowy?
- Chciałam zrobić gulasz. Wchodzę do sklepu i myślałam, że się przewidziałam. Przy czerwonej papryce cena wynosiła 25,99 złotych! Zapytałam pani z obsługi, czy przypadkiem się nie pomyliła, ale okazało się, że nie. Czy to towar luksusowy? - zastanawia się pani Anna.
Z jednej strony ceny nie powinny nas dziwić. W końcu mamy zimę, więc w związku zbyt małą ilością świeżych, polskich warzyw, cena rośnie. Jak zaznacza portal money.pl, w tym roku to może też mieć wiele wspólnego z niskimi temperaturami w krajach nad Morzem Śródziemnym.
Na razie daleko nam do sytuacji z Wielkiej Brytanii, gdzie wprowadzono limity na sprzedawane owoce i warzywa. Jednak czy będzie nas stać na podstawowe dania obiadowe?
Ceny papryki 2023. Dlaczego gwałtownie wzrosły?
Przechodząc się po sklepach widać, że ceny wahają się od 24 zł do nawet 40 zł! Co ciekawe, w tych samych sklepach jeszcze dwa tygodnie temu można było kupić paprykę za 14 zł… Co się stało w tak krótkim czasie?
Jak wyjaśnia money.pl, była ogromna podaż na paprykę, dlatego ceny spadły. Niedawno pogoda się załamała, a co za tym idzie, jest mniej warzyw. Ceny wzrosły. Eksperci jednak zaznaczają, że nie jest to wina rolników, a dyskontów… To najwięksi gracze na rynku i często dyktują ceny.
Kolejnym problemem może być masowy import. Przez wzrost cen energii, taniej jest sprowadzić produkty z Afryki, niż robić je na miejscu. Do tego dochodzi też kwestia nawozów. Wiele z nich sprowadzono z Rosji, a Grupa Azoty podniosła ceny… Dlatego taniej raczej nie będzie.
Co ważne, polscy producenci dopiero sieją paprykę. Aktualnie mamy odmiany z krajów basenu Morza Śródziemnego. W przypadku ochłodzenia się w którymś z tych krajów, produkcja spada. Skupy oferują też polskim producentom niskie ceny, a z czegoś żyć muszą.
Ważnym problemem są także… pracownicy. Niestety, o ile przy zrywaniu problem jest mniejszy, pojawia się problem ze znalezieniem osób chętnych do tej cięższej pracy. Jak informuje money.pl, stawki są kosmiczne i wnoszą nawet 30 zł za godzinę. O ile wcześniej pracownicy z Ukrainy brali mniej, tak Polscy często powołują się na stawki w np. Niemczech.